Tej nocy miałam przedziwny sen...,
Otóż pewnej nocy przybyła do mnie zjawa,na chwałę tytanki Rei,zjawa ta była przerażająca
czarna peleryna,na głowie kaptur,i tylko usta i lodowate dłonie odsłonięte były.Kościste palce
i lodowate opuszki zbliżały się do mej twarzy.Krzyczeć nie mogłam,ani wybudzić się z koszmaru.
Zjawa ujęła mój policzek,wokół mnie było jasno,i oto odsłonił mi się obraz z dzieciństwa.
Wielki stół zastawiony najróżniejszymi potrawami i napojami,na środku talerzyk a na nim białe jak śnieg opłatki,ujrzałam moich rodziców,mojego dziadka...ale nie było tam mojej siostry i babci.Wtedy zrozumiałam
To zjawa podobna do śmierci,ukazała mi to co utraciłam przed laty,chciałam podejść do mamy,wtulić się
ponownie w tatę,lecz zjawa trzymała mą rękę,spojrzałam na nią ze łzami w oczach,jakby to była prośba
by nie kazała mi dalej na nich patrzeć.Potrzebowałam bliskiej osoby.I oto zjawa przeniosła mnie jeszcze
raz do mojego domu.Tym razem pokazała mi całą moją rodzinę,tych co odeszli,i tych co żyją.
Pokazała mi jedno z najszczęśliwszych wspomnień.Mała Laureli biegała wokół stołu za Śnieżynką(kotkiem)
Babcia z dziadkiem dzielący się opłatkiem,oraz moja mama i tata stojący pod jemiołą(chyba wiecie co się wtedy robi...).Popatrzyłam osłupiona,chciałam już się wyrwać,ale upewniłam się czy mogę,spojrzałam na zjawę.Ta puściła mą dłoń,pozwoliła ruszyć,i pomimo tego że wiedziałam, że mnie nie widzą
i nie słyszą,że nie mogę ich dotknąć,to i tak byłam szczęśliwa.Podeszłam do odświętnie wystrojonej choinki,poruszyłam bombkę.W mych uszach zabrzmiał ten przepiękny dźwięk.Odwróciłam się i zobaczyłam
wszystkie twarze zwrócone na bombkę,nie widzieli mnie,nagle mnie oświeciło,wtedy gdy dotknęłam bombki.
Przypomniałam sobie gdy byłam mała i ta bombka się poruszyła.Zamieszało mi się w głowie,ja ciągle byłam obok,to tak jakby mój duch starszej mnie zawsze był obok,i strzegł.
Lekko wzruszona,ale i także rozweselona podeszłam do zjawy i podałam jej dłoń.Ta jeszcze raz,i ostatni
zaniosła mnie,ale nie do domu,pokazała mi przyszłość bo przecież niedługo wigilia.
Zobaczyłam moją babunię,która po odejściu mnie i Laureli została sama,ciemny pokój,zero radości na jej twarzy.Zaczęłam płakać i wtedy się obudziłam.Okazało się że był już ranek.Nieogarnięta wyglądająca za pewnie jak potwór pobiegłam do pokoju mojej siostry.Zaczęłam ją bujać. Laureli otworzyła oczy
-Co się stało?co chcesz? -zapytała zaspana,jej sklejone powieki leniwie się otwierały.Przeciągła się i
usiłowała usiąść.
-Ubieraj się,na święta jedziemy do babci
-Naprawdę? -powiedziała zdziwiona,od razu stała się żywsza
-Tak siostrzyczko,ja też lecę się szykować.A no i jak znajdziesz Puszka(przezwisko pieska który z nami mieszka),to nie zapomni go ładnie uczesać no i wiesz...
-Jasne-wciąż patrzyłam na nią-no idź się szykować,chce być u babci jak najprędzej
Ocknęłam się i popędziłam do pokoju
------------------------------------------------------------------
Stałyśmy przed domem babci,ostrożnie wcisnęłam przycisk do dzwonka.
W odzewie usłyszałyśmy tylko krzyk naszej kochanek babuni
-Już idę
poruszyła się klamką i powoli uchyliły drzwi.Babcia ledwo wystawiła głowę a my krzyknęłyśmy
-Niespodzianka! -w moich oczach ponownie pojawiły się łzy,twarz babci wcale nie była lepsza
prędko poczerwieniała.Szybko otwożyła drzwi by nas wpuścić
-Babciu!-krzyknęłam i przytuliłam ją-nawet nie wiesz jak tęskniłam.
Uchyliłam się lekko,a babcia dała mi całusa w czoło
-Wróciłyście - powiedziała załamanym głosem
-Tak,wróciłyśmy,niestety nie na długo,ale wiedz że teraz postaram się być w każdy weekend u ciebie
Laureli popatrzyła na mnie zdziwiona,pewnie nigdy nie widziała mnie w takim stanie
-Ja też babciu- potem popatrzyła na mnie i powiedziała-poza tym nie tylko w weekendy,raczej będziemy na każde święta obok ciebie.
Przyciągnęłam do siebie moją siostrę,i obie utuliłyśmy babcię.
-Ehhh,no to co,wy zabierzcie się za pieczenie ciasteczek i zapełnienie lodówki,a ja wszystko posprzątam...
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI-I NIECH WAM GWIAZDKA ŚWIECI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz