ALISON
Kiedy dowiedziałam się o balu. Była w siódmym niebie. Uwielbiam bale. Ja po prostu je ubóstwiam. Przecież nie ma nic lepszego od nich. Przed balem w raz ze swoimi przyrodnimi rodzeństwem szykowaliśmy sale na bal. Kasandra wiedziałam jak ma to wyglądać i surowa nas pilnowała, żeby wszystko była przepiękne. Mam nadzieję, że bogom i herosom się spodoba. Ponieważ mi się bardzo podoba. Mogłabym tu zostać na zawsze. Już widzę oczami wyobraź jak pary tańczą walca. Kiedy sala była gotowa. Kasandra powiedziała, że teraz jesteśmy wolni. Wychodziłam z bratem sali.
- Albo mi się wydaję albo jeszcze cię nie zaprosiłem na bal - powiedział Chris. Patrząc na mnie.
- Przecież to oczywiste, że pójdę z tobą - powiedziałam do niego. W końcu zawsze idziemy razem. Nawet jak każdy z nas ma inną parę. Po prostu w naszym towarzystwie czujemy się najlepiej. On jest dla mnie aniołem stróżem. Ponieważ zawsze jest przy mnie. Myślałam, że to oczywiste dla niego że idziemy. Może on chciał iść z kim innym, a zaprasza mnie tylko dla tego, żeby nie zrobić przykrość. Nie ważne... To mój brat.
- To jesteśmy umówieni - powiedział z uśmiechem.
- Chris pomożesz mi się na bal uczesać? Myślę o tej fryzurze, którą mi zrobiłeś na urodziny - patrzyłam przenikliwe na brata. Próbując przejrzeć jego myśli.
- Spoko. Musimy zacząć od razu, bo wiesz ona wymaga więcej pracy - powiedział do mnie tak się cieszyłam, że się zgodził rzuciłam mu się na szyję. Będę najpiękniejszą dzięki nie mu. Ponieważ on jest najlepszym fryzjerem jakiego znam. Poszliśmy do mojego pokoju. Chris od razu zaczął czesać moje długie włosy. Miał rację trzy godziny później moja fryzura była gotowa. Nie mogłam się jej napatrzeć. (link) Takiej fryzury nawet pozazdrościła by księżniczka. Ciekawe kto je czesał? Nie wiem może kiedyś się dowiem tego. Ubrałam swoją sukienkę, a Chris poszedł założyć garnitur. Spojrzałam w lustro czegoś mi tu brakowało. Podeszłam do torby i wyjęłam kolie, którą dostałam od babci. ( link ) Założyłam ją na szyję i raz jeszcze przyjrzałam się swoim odbiciu. Teraz mogę iść na bal. Nie! Na każdy bal wypadało by założyć kotyliony. Usłyszałam pukanie, a później wszedł Chris.
- Co to za mina wyglądasz przepięknie - powiedział do mnie.
- Nie mam kotyliony - powiedziałam do niego w tedy on wyciągnął z kieszeń.
- Zrobiłem ja dzisiaj mam nadzieję, że mogą być - (link) podałam mu dłoń ten kwiat był wykonany z bibuły, Również sobie zrobił podobny. Najpierw zawiązał mi na dłoń. Teraz jestem już naprawdę gotowa na bal. Pomogłam mu włożyć jego różyczkę do kieszonki.
- Gdzie ja znajdę takiego chłopaka jak ty? - spytałam się go zawsze ma głowę pełno pomysłów. Wie jak poprawić mi humor.
CHRIS
Uśmiechnąłem się do niej. Odpowiedzieć była prosta.
- Miej szeroko otwarte oczy, a znajdziesz. Tylko proszę nie zakochuj się szybko - powiedziałem do niej. Po chwili dodałem - To jak idziemy na bal?
Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Za którego mogłem zabić. Lubiłem jak się uśmiecha.
- Oczywiście chce zatańczyć walca - powiedziała do mnie. Nic chyba bardziej nie sprawiało jej radość niż taniec. Moja mała siostrzyczka. Poszliśmy na bal. Już było trochę osób. Każda dziewczyna miała suknię wyjętą niczym z średniowiecza. Jeszcze nikt nie tańczył.
- Chodzi zatańcz ze mną - błagała mnie. Jednak ja nie chciałem pierwszy. Jednak Kate z Jack zaczęli tańczyć jako pierwsi. Ulżyło mi i skinąłem siostrze, że teraz mogę tańczyć.
P.S Przepraszam że tak długo czekaliście,niestety miałam mało czasu i nie mogłam wstawić:C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz