Powracam do obozu
Na kilka dni musiałam ulotnić się z obozu,mój tata miał zwichniętą nogę i musiałam mu pomóc
w obowiązkach domowych.Już dawno zapomniałam jak żyć wśród ,,normalsów"
u nas były mityczne stworzenia,u nich zwykłe zwierzaki na które czasami żal było patrzyć,
gdy szło się ulicą widząc wygłodzone maleństwo...
Ale wróciłam,jestem na powrót w krainie słanej zagadką i z daleka pachnącą mitem,gdzie niebiańskie konie hasają po łące chmur,a rogate rumaki kryją się wśród gęstych puszczy.
To co niegdyś było dla mnie głupotą,dziś stało się życiem...
Weszłam do swojego domku,słychać było jedynie moje kroki,oraz świerszcza za oknem.
Było strasznie ciemno,a nie mogłam znaleźć przełącznika do światła,trudno szłam dalej
pośród mrocznych zakamarków mej świątyni.Rzuciłam torbę na kanapę,w odzewie zamiast huku usłyszałam cichy syk.Nie miałam zamiaru już dłużej szukać światła,chciałam wyszeptać zaklęcie.
Nagle zapaliło się światło,ehh to na szczęście Laurelin zeszła z góry.Rozejrzałam się po pokoju,ani śladu innych. Laurelin wlepiała się we mnie niebieskimi oczami.Speszona zapytałam
-coś nie tak?
-Nie,skądże...dziwię się że jesteś
-dzięki za takie powitanie
-Ehh
-Nie stękaj mi tutaj,a właściwie czemu tu taki bałagan
-Jaki błaga? -Laurelin zapytała rozglądając się po pokoju
-Naprawdę,ten pokój wygląda jakby przeszło po nim tornado
-Oj tam,zaraz się uprzątnie,a jak tam u taty
-Jest już mu lepiej,opowiadaj co się działo w obozie
-W zasadzie to nic,ale chyba powinnaś zapytać o to Lili
-Czemu,coś jej się stało? -spytałam przerażona,odwróciłam się za siebie i krzyknęłam.Za mną stał Jack,z maską z Halloween
-Musisz mnie straszyć?
-Przyznaj lubisz to -w tym momencie zaczął się śmiać
-Ekhm
-Co?
-Idziemy gdzieś?
JACK?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz