Lili kazała mi zaprowadzić Sashę do kajuty...Tak mi to osobiście nie przeszkadzało,poza tym co ja mam tam robić...Posiedzę z jej kuzynką...
Po kilku godzinach Sasha się obudziła.
-Cześć,jak się spało?
-W miarę,bo co?
-U,jasne...zostań na statku...ja idę do Jacka
-Spoko,a gdzie tu jest jedzenie?
Nie wiedziałam co powiedzieć,zawołałam Leo
-No co chcesz? -powiedział jak przyszedł
-Gdzie tu jest jedzenie?Sasha jest głodna...
-A tak jasne...chodź za mną -powiedział do niej i poszli do stołówki
Ja udałam się do kajuty mojej i Jacka
Siedział na fotelu z laptopem na kolanach.
-Hej kochanie -podeszłam do niego i się przytuliłam
-Hej,więc co...wolisz Leo? -zapytał mnie z wyrzutami
-Czemu tak uważasz?
-Coraz częściej jesteś z nim niż ze mną...
-Było nie chrapać tak długo,ja musiałam komuś to powiedzieć bo coś nie dawało mi spokoju i nie mogłam spać...no a Leo nie śpi w nocy
-Następnym razem mnie obudź -powiedział spokojne i mnie przytulił
-Gdyby się dało...mogła bym trąbić Ci do ucha i tak być spał
-Jasne...uwierzę.No to jak zejdziemy na ląd?
-Na ląd?Możemy tylko powiedz komuś że idziemy bo nas zostawią
-Tak,to ja idę do kapitana a ty zejdź już z łodzi -powiedział i poszedł do Leo...
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz