Uśmiechnęła się głupio.
- OK.... To wiesz może jak to wygląda...
- W tych ciemnościach? No nie masz race?
- Coś lepszego...- zdjąłem skafander, po czym zjadłem coś co mi dała, kiedyś Lili.
- Udusisz się! Zakładaj szybko skafander!!
- Nie nie uduszę, po prostu zjadłem coś co pomaga mi oddychać pod wodą, Lili mi to kiedyś dała...
- I co teraz...- powiedziała i z moich rąk wystrzeliły płomyki.
- Ale jak?
- Jedna mała zdolność jak jestem zadowolony to kopci mi się głowa... dosłownie... No to czego szukamy...?
- To może być co cokolwiek...
- patrz... To należało do Lili...- pokazałem na pozytywkę na dnie
- nie wydaje mi się, nigdy jej nie widziałam...
- Znam ją dłużej od ciebie....
- nie sądze..
- widzisz moja i Lili mama się przyjaźniły...
- Jak to przyjaźniły...?
- Moja mama zginęła... w pożarze... spowodowanym przez Gaje...- nie odpowiedziała...- mieliśmy po 7 lat, a ona nie rozstawała się z ta pozytywką...Martwiła się o każdą żyjącą istotę, zawsze gdy do nas przychodziły...wychodziliśmy do lasu i zawsze się ścigaliśmy kto pierwszy wejdzie na drzewo... Ona zawsze wygrywała ...- zacząłem się uśmiechać do siebie. Podpłynąłem do pozytywki następnie pod niosłem ją i z chowałem do pasa... Piękne to były czasy, kiedy niczym się nie przejmowaliśmy...- Potem zostałem wywieziony do Dziadka w Ohaio... Już więcej jej nie widziałem... - No to co teraz?
<Kata?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz