Owszem,byłem przestraszony...tak przyznaję się...Ale z uśmiechem powiedziałem
-Jeju,moja dziewczyna to zombie,tylko takie ładne Zombie
-Ohhh -westchnęła Laurelin -Jakie to słodkie
-słodkie?bleh... -powiedziała Katarina
-Przecież Halloween ciągle trwa,to co my robimy?
-nie mam zbyt dużo pomysłów,idę się szykować- powiedziała Lili
-gdzie szykować? -zapytałem
-no na bal oczywiście,nie zapominaj o nim...
-no tak,dobra to ja też idę się przebrać
Wszyscy prawie odeszli,więc powiedziałem do Katariny
-Przyjdę po Ciebie pysiu
-Będę czekać
- - - - - - - - -- - - - - - - - - -- - - - - - -- - - - - -- -- -
Dotarliśmy z Kat, do sali balowej. Wielka arena stała się ciepłym i ozdobnym miejscem,dzieciaki Afrodyty
bardzo się postarały w tegorocznych przygotowaniach.Ale na takim balu,nie byliśmy sami.Byli też
bogowie i liczni herosi z obozu,zatem to nie mogło być skromne przyjęcie o jakim marzyłem.
Na sali zapadła cisza,muzyka zaczęła grać,ale nikt nawet bogowie,nie chcieli być pierwsi w tańcu
Każdy patrzył po sobie,zebrałem się na odwagę,podszedłem do Katariny i poprosiłem ją do tańca.
W mgnieniu oka zaczęła wirować wokół mnie,a chwilę potem kilku innych z naszego obozu zaczęło tańczyć.
Bal był dla mnie wspaniały,i po raz pierwszy tańczyłem a zarazem polubiłem.Mam nadzieję że jeszcze ktoś kiedyś zorganizuje takie zjawisko.
Dzisiejsze Halloween i bal średniowiecza powinien być zapisany na kartach historii obozu!
Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory.Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart...Zostań jednym z nas i przeżyj swoją własną przygodę!
czwartek, 31 października 2013
Halloween c.d wersja Anastazji
Halloween było super. Zebraliśmy sporo cukierków. Tylko szkoda, że ja ich nie lubię. Jednak pomysł nastraszeniem nas był najlepszy. W życiu się tak nie wystraszyłam. Oczywiście na początku byłam złam, ale szybko mi minęło. W końcu to tylko zabawa.
- Katarina świetna z ciebie aktorka - powiedziałam do niej. Ponieważ świetnie zagrała. Mało kto tak dobrze umie udawać zombie.
- Ale Draco też dobrze udawał wystraszonego. Chodź dobrze wiedział - powiedział Austin. Szkoda, że Halloween jest tylko jedną noc. Dla mnie mógłby trwać wiecznie. Zawsze go lubiłam to przez jego aurę jaką otacza. Ponieważ w te jedną noc każdy może zmierzyć się ze swoim strachem. To od niego zależy, czy go pokona czy nie.
- Kto chce moje cukierki? - spytałam się. To nie będzie fair - Macie podzielcie się między sobą - podałam je Austin'owi, bo stał najbliżej mnie. Nie interesowało mnie czy po równo to zrobią czy nie.
Opowiadanie Draco
Halloween
Więc chodziłem z przyjaciółmi po obozie,przebrany za to (LINK DO PRZEBRANIA)
Co prawda,miałem normalny strój,wampir nie jest zły.Lili dobrała się do mnie idealnie (LINK)
Wyszliśmy z domku Zeusa,łapiąc przy okazji Sashę która za nic nie chciała iść i udaliśmy się w stronę domku Demeter,zapukaliśmy grzecznie,a gdy drzwi się otworzyły krzyknęliśmy:
-Cukierek albo psikus! -oczywiście za każdym razem dawali cukierki.Nie było z nami tylko Katariny,cóż była Laureli i Jack więc dziwne było że się nie pojawiła i nie dołączyła do zabawy.
Dziewczyny wyglądały tak pięknie że oczy nie szło oderwać,bo oczywiście zamiast założyć
coś normalnego,odsłoniły się że można było pożerać wzrokiem...Można bo oczywiście miałem Lili
która bacznie mnie obserwowała.Księżyc wszedł na mroczne niebo,pod nami snuła się mleczna mgła,która otulała swymi rękoma,nasze nogi.Kiedy mieliśmy już kosze cukierków usiedliśmy na dyniach które były przed polem truskawek,i patrzyliśmy na wielkie białe koło,wypełnione plamkami wyschniętych jezior...Gdy tak patrzyliśmy księżyc począł zmieniać kolor na pomarańczowy.(KLIK)
-piękny jest -powiedziała Anastazja
-i taki duży -dodała Alison
-Tak,nadszedł szczyt naszych polowań na cukierki,pora chować się w bezpieczne miejsce -powiedziałem
-ale czemu? -zapytała Lili
-To ty nie wiesz,zawsze w Halloween,gdy wchodzi pomarańczowy księżyc i oświetla nasze niebo,budzą się potwory,a zwierzęta jakie dotychczas nic nam nie mówiły,stają się dzikie i atakują
-Czemu tak jest? -zapytali
-To zapewne działanie pełni...
-A co się dzieje z ludźmi którzy się nie schowają? -zapytał Jack,patrząc niespokojnie za Katariną
-zamieniają się w Zombie,lub innego stwora
W krzakach usłyszeliśmy szmer,i powolne jęczenie
-braaaaaaiiiiinnnnssss,dajcie mi móóóózgiiii
Zza krzaków wyszła Katarina,Laureli krzyknęła:
-o matko!Kata to zombie,wiać!!!!
Wszyscy zaczęli szybko uciekać do pierwszego domku,ja biegłem z nimi,a Katarina po cichutku
uniosła się magią i leciała za nami
Zdyszani wpadliśmy taras,a Katarina weszła za nami i zaczęła się śmiać
Wszyscy zdziwieni i przerażeni patrzyli na nią,ja też się dołączyła i śmiałem się razem z nią
-O co chodzi? -zapytała przerażona Lili
-Kata wyjaśnisz?
-Wpadłam na pomysł by zrobić wam psikusa,kazałam Draco sprzedać głodny kawałek o potworach
a potem was wystraszyłam...żebyście widzieli wasze miny!
-To nie było śmieszne! -powiedzieli obrażeni
Ktoś dokończy?
pamiętajcie tematyka nadal halloween i jeszcze ta sama noc!
Więc chodziłem z przyjaciółmi po obozie,przebrany za to (LINK DO PRZEBRANIA)
Co prawda,miałem normalny strój,wampir nie jest zły.Lili dobrała się do mnie idealnie (LINK)
Wyszliśmy z domku Zeusa,łapiąc przy okazji Sashę która za nic nie chciała iść i udaliśmy się w stronę domku Demeter,zapukaliśmy grzecznie,a gdy drzwi się otworzyły krzyknęliśmy:
-Cukierek albo psikus! -oczywiście za każdym razem dawali cukierki.Nie było z nami tylko Katariny,cóż była Laureli i Jack więc dziwne było że się nie pojawiła i nie dołączyła do zabawy.
Dziewczyny wyglądały tak pięknie że oczy nie szło oderwać,bo oczywiście zamiast założyć
coś normalnego,odsłoniły się że można było pożerać wzrokiem...Można bo oczywiście miałem Lili
która bacznie mnie obserwowała.Księżyc wszedł na mroczne niebo,pod nami snuła się mleczna mgła,która otulała swymi rękoma,nasze nogi.Kiedy mieliśmy już kosze cukierków usiedliśmy na dyniach które były przed polem truskawek,i patrzyliśmy na wielkie białe koło,wypełnione plamkami wyschniętych jezior...Gdy tak patrzyliśmy księżyc począł zmieniać kolor na pomarańczowy.(KLIK)
-piękny jest -powiedziała Anastazja
-i taki duży -dodała Alison
-Tak,nadszedł szczyt naszych polowań na cukierki,pora chować się w bezpieczne miejsce -powiedziałem
-ale czemu? -zapytała Lili
-To ty nie wiesz,zawsze w Halloween,gdy wchodzi pomarańczowy księżyc i oświetla nasze niebo,budzą się potwory,a zwierzęta jakie dotychczas nic nam nie mówiły,stają się dzikie i atakują
-Czemu tak jest? -zapytali
-To zapewne działanie pełni...
-A co się dzieje z ludźmi którzy się nie schowają? -zapytał Jack,patrząc niespokojnie za Katariną
-zamieniają się w Zombie,lub innego stwora
W krzakach usłyszeliśmy szmer,i powolne jęczenie
-braaaaaaiiiiinnnnssss,dajcie mi móóóózgiiii
Zza krzaków wyszła Katarina,Laureli krzyknęła:
-o matko!Kata to zombie,wiać!!!!
Wszyscy zaczęli szybko uciekać do pierwszego domku,ja biegłem z nimi,a Katarina po cichutku
uniosła się magią i leciała za nami
Zdyszani wpadliśmy taras,a Katarina weszła za nami i zaczęła się śmiać
Wszyscy zdziwieni i przerażeni patrzyli na nią,ja też się dołączyła i śmiałem się razem z nią
-O co chodzi? -zapytała przerażona Lili
-Kata wyjaśnisz?
-Wpadłam na pomysł by zrobić wam psikusa,kazałam Draco sprzedać głodny kawałek o potworach
a potem was wystraszyłam...żebyście widzieli wasze miny!
-To nie było śmieszne! -powiedzieli obrażeni
Ktoś dokończy?
pamiętajcie tematyka nadal halloween i jeszcze ta sama noc!
Drodzy Herosi
Buuuu!
Nadeszły ciarki koszmarki!
Moi Herosi, Halloween czas zacząć!
Mam nadzieję że wasze koszyczki są przygotowane,
bo ilość smakołyków może wam się nie pomieścić...
zaczęliśmy Halloween o 17.00 kończymy o 19.55!
Trochę zabawy przed balem musi być...
Nadeszły ciarki koszmarki!
Moi Herosi, Halloween czas zacząć!
Mam nadzieję że wasze koszyczki są przygotowane,
bo ilość smakołyków może wam się nie pomieścić...
zaczęliśmy Halloween o 17.00 kończymy o 19.55!
Trochę zabawy przed balem musi być...
środa, 30 października 2013
Drodzy Herosi!
A więc tak,mam do was trzy sprawy
Pierwsza:
Jutro od 20.00 do... jest BAL ŚREDNIOWIECZA
więc zbłąkane osóbki bez pary proszę o dobranie się(albo to zrobia dzieci Afrodyty <3)
i nie ważne czy zaprosi chłopak czy dziewczyna,ważna jest zabawa!
Druga:
Jutro przed balem od 17.00 -19.50(dziewczyny muszą się wyszykować co nie?)
jest Halloween,czyli akcja "CUKIEREK ALBO PSIKUS!" (mogą być też DRACHMY :))
trzecia:
Czytając komentarze obozowiczów,wpadłam na pomysł iż można by było zrobić dwa konkursy!
1.Na króla i królową balu
2.Na najbardziej pomysłowy strój na Halloween
A NO I JESZCZE ZAPOMNIAŁABYM,MYŚLĘ ŻE JUTRO PO BALU BĘDZIE OSTATECZNE ROSTRZYGNIĘCIE BITWY O SZTANDAR! TAKŻE ZAPRASZAM WSZYSTKICH!
C.d Chris i Alison -Katarina
Rozmawiałam sobie spokojnie z Rhino i Nicole,takie tam zwykłe ploteczki z obozu...
bo przecież ja też lubię się choć raz na dzień zamienić w typową nastolatkę i ponarzekać na wszystko...
Kiedy tak rozmawiałam z dziewczynami,usłyszałam krzyki...kojarzyły mi się one,nie byłam jednak pewna
odwróciłam się i zobaczyłam Alison i Chrisa machających do mnie.Oderwałam się od dziewczyn i pobiegłam do nich.W moje ramiona wpadła Alison,o tak jak ja ją uwielbiam przytulać...Chrisa też nie oszczędziłam,
dałam mu małego całusa na powitanie
-Jeju,jak miło mi was znowu widzieć...Chris,wyładniałeś wiesz
-Kat,a ja myślałam że jesteś w innym mieście...a nie tu -powiedziała Alison
-A widzisz,jednak się myliłaś...no a wy?
-Okazało się że naszą matką jest Afrodyta,a nie Bella
-Zaprowadzić was do waszego nowego domu?
-Skoro chcesz
Udaliśmy się do domku Afrodyty.Gdy już tam byliśmy zapukałam ostrożnie w drzwi
-czego się boisz? -zapytał Chris
-Chmary dziewczyn które mają bzika na punkcie ubierania innych...a właśnie,poznacie swoje przyrodnie siostry. Najbardziej mi znana z nich to Kasandra,kolejna to chyba Fibi...nie wiem nie znam ich
Drzwi od domku otworzyły się,i stanęła w nich Kasandra
-Katarina,wrócił Ci rozum i będziesz dziewczyną? -powiedziała z podłym akcentem
-Oh daruj sobie,może następnym razem...mam dla ciebie niespodziankę
-Jaką?
-To jest Chris,twój przyrodni brat...a to Alison,twoja siostra
-Jeju,ale nie żartujesz?
-Nie
Wreszcie Chris i Alison weszli do domu...
-Wejdziesz? -spytała Kasandra
-Jasne...
Stanęłam obok Alison i powiedziałam;
-To co teraz zamierzasz/
-Wiesz wszystko tu jest dla mnie nowe,ale myślę że najpierw chcę poznać ludzi z obozu
Jak znasz mitologię,to połowę masz z głowy,bo ta druga to herosi tacy jak my
-Są tu tacy?
-Oczywiście
Alison?Chris?
bo przecież ja też lubię się choć raz na dzień zamienić w typową nastolatkę i ponarzekać na wszystko...
Kiedy tak rozmawiałam z dziewczynami,usłyszałam krzyki...kojarzyły mi się one,nie byłam jednak pewna
odwróciłam się i zobaczyłam Alison i Chrisa machających do mnie.Oderwałam się od dziewczyn i pobiegłam do nich.W moje ramiona wpadła Alison,o tak jak ja ją uwielbiam przytulać...Chrisa też nie oszczędziłam,
dałam mu małego całusa na powitanie
-Jeju,jak miło mi was znowu widzieć...Chris,wyładniałeś wiesz
-Kat,a ja myślałam że jesteś w innym mieście...a nie tu -powiedziała Alison
-A widzisz,jednak się myliłaś...no a wy?
-Okazało się że naszą matką jest Afrodyta,a nie Bella
-Zaprowadzić was do waszego nowego domu?
-Skoro chcesz
Udaliśmy się do domku Afrodyty.Gdy już tam byliśmy zapukałam ostrożnie w drzwi
-czego się boisz? -zapytał Chris
-Chmary dziewczyn które mają bzika na punkcie ubierania innych...a właśnie,poznacie swoje przyrodnie siostry. Najbardziej mi znana z nich to Kasandra,kolejna to chyba Fibi...nie wiem nie znam ich
Drzwi od domku otworzyły się,i stanęła w nich Kasandra
-Katarina,wrócił Ci rozum i będziesz dziewczyną? -powiedziała z podłym akcentem
-Oh daruj sobie,może następnym razem...mam dla ciebie niespodziankę
-Jaką?
-To jest Chris,twój przyrodni brat...a to Alison,twoja siostra
-Jeju,ale nie żartujesz?
-Nie
Wreszcie Chris i Alison weszli do domu...
-Wejdziesz? -spytała Kasandra
-Jasne...
Stanęłam obok Alison i powiedziałam;
-To co teraz zamierzasz/
-Wiesz wszystko tu jest dla mnie nowe,ale myślę że najpierw chcę poznać ludzi z obozu
Jak znasz mitologię,to połowę masz z głowy,bo ta druga to herosi tacy jak my
-Są tu tacy?
-Oczywiście
Alison?Chris?
C.D Anastazja - Katarina
Patrzyłam na tą dwójkę i ledwo powstrzymywałam się od śmiechu,Anastazja jednak już taka radosna nie była...Chłopak martwił się lekko
-Wiesz,na szczęście tylko źle skręciliście,chodźcie za mną -powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie,jednak usłyszałam głośne jęki i sapanie
-Coś nie tak?-zapytałam ich
-Nie mam siły -powiedział chłopak
-Doprawdy dziwny jesteś,ale myślę że się zaprzyjaźnimy.... no a ty?chcesz inne buty? -zapytałam patrząc na nią i na jej buty na obcasie,wysoko mierzy....
-Nie,jakoś sobie dojdę
-Ehh,poczekajcie sekundkę i usiądźcie
Popatrzyli na mnie dziwnie,a ja krzyknęłam na całego
-Valez!!
Znikąd pojawił się Leo,tamci byli tak samo zdziwieni jak wtedy kiedy pojawiłam się przed nimi
-Coś nie tak? -zapytał
-Prze teleportuj tą dwójkę najpierw do domku Hadesa,potem do domku Nike
-jasne,już się robi
-a i jeszcze jedno...musimy potem pogadać. -powiedziałam i odeszłam żegnając ich
-Do zobaczenia na kolacji!
Anastazja?Austin?Leo?
-Wiesz,na szczęście tylko źle skręciliście,chodźcie za mną -powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie,jednak usłyszałam głośne jęki i sapanie
-Coś nie tak?-zapytałam ich
-Nie mam siły -powiedział chłopak
-Doprawdy dziwny jesteś,ale myślę że się zaprzyjaźnimy.... no a ty?chcesz inne buty? -zapytałam patrząc na nią i na jej buty na obcasie,wysoko mierzy....
-Nie,jakoś sobie dojdę
-Ehh,poczekajcie sekundkę i usiądźcie
Popatrzyli na mnie dziwnie,a ja krzyknęłam na całego
-Valez!!
Znikąd pojawił się Leo,tamci byli tak samo zdziwieni jak wtedy kiedy pojawiłam się przed nimi
-Coś nie tak? -zapytał
-Prze teleportuj tą dwójkę najpierw do domku Hadesa,potem do domku Nike
-jasne,już się robi
-a i jeszcze jedno...musimy potem pogadać. -powiedziałam i odeszłam żegnając ich
-Do zobaczenia na kolacji!
Anastazja?Austin?Leo?
wtorek, 29 października 2013
Od Chrisa i Alison do Katy
Ranek przyszedł i się do mnie uśmiecha. Jednak ja nie mam ochoty się śmiać. Już nigdy nie będzie na moim twarzy uśmiechu. Życie nie ma dla mnie sensu. Przez jednego chłopaka, który mówił najpierw że mnie kocha, a później tak podrę potraktował. Płakałam całą noc, przewracając się z boku na bok. Dlaczego? Co ja mu takiego zrobiłam? Czemu mnie tak potraktował? Kochałam go całą sobą. Teraz czuję jakby brakowało kawałka mnie. Który odpowiadał za życie. Czuję się pustą powłoką. Nic nie znaczącą.
- Przestaniesz się użalać nad sobą. Ten koleś nie był wart ciebie. Zapomnij o nim - powiedział mój brat stając w progu. Zasłoniłam się przed jego wzrokiem. Nie chciałam z nikim rozmawiać.
- Nie więc mnie zostaw - powiedziałam do niego z pod kołdry. Nie miałam ochoty na towarzystwo. Nawet jego, chciałam być sama. Przecież on zawszę nie może być przy mnie.
- Nie bo widząc się takim stanie. Czuję się do bani - ciągnął ze mnie kołdrę. - Wstawaj albo cię ściągnę siłą - powiedział do mnie. Nie chciałam się z nim kłóci więc wstałam.
- Zado ... Boże jak ja wyglądam - powiedziałam patrząc w lustro na szafce. Wzięłam szybko szczotkę i zaczęłam czesać włosy. Chris podszedł do mnie wyjmując szczotkę z dłoń i sam zaczął mnie czesać.
- Czemu zawsze jesteś przy mnie? - powiedziałam do niego. Zawszę mogłam na niego liczyć. Bez różnicy w jakiej sprawię go potrzebowałam.
- Ponieważ jesteś moją siostrą. Ubierz się i zrób coś z tymi workami. Tata czeka na nas - powiedział i wyszedł z pokoju. Ubrałam się szybki i zrobiłam lekki makijaż taki który ukryję to co nie po wino w ogóle być.
Czekałem jak wyjdzie moja mała siostrzyczka. Jasne wiedziałem, że jest tym samym wieku co ja ale zawsze się nią opiekowałem. Jednak jak dzisiaj ją zobaczyłem. Poczułem jak serce mi pęka. Jak można potraktować tak dziewczynę. Całować się na jej oczach z jej przyjaciółką. Takich rzeczy się nie robi. Alison wyszła z pokoju. Już nie wyglądała jak potwór wyglądała przez ślicznie. Zeszliśmy na dół. Tata przywitał ją całusem w czoło:
- Tylko nie w.... - chciałem powiedzieć tylko nie włosy ale już było po fakcie. Moje włosy były na wszystkie strony światła. Poprawiłem je szybko. Nie chcę, żeby ktoś mnie widział takim stanie. W tedy zobaczyłem chłopaka.
- To jest David zabierze was do obozu. Po wino wam się tam spodobać? - powiedział tata. Spojrzałem na chłopaka. Kim on w ogóle był? Od kiedy na obóz zawożą chłopaki?
- Kiedy możemy jechać - spytała się Alison. Nie wiedziałem czy to, że chce uciec, czy że tak bardzo lubi jechać w nowe miejsca.
- Od razu. Pójdzie się spakować, a ja porozmawiam z Davidem - nic nie mówiąc poszedłem się spakować. Kiedy wyszedłem Alison była już gotowa do wyjazdu. Jej walizka była dwa razy większa niż moja. Pożegnaliśmy się z tatą i pojechaliśmy. Jakiś czas drogi i już byliśmy na miejscu. David dał nam mapę pokazał gdzie mam iść i powiedział, że na miejscu się wszystkiego dowiemy. Wziąłem nasze walizki i wyszedłem z samochodu. Alison miała mapę, bo jakoś wolnej ręki nie miałem. Szliśmy jakiś czas aż z daleko było widać trzy postacie. W miarę zbliżania się rozpoznałem jednej z nich Katarina. Była o rok starszej klasie. Słyszałem, że się wyprowadziła wraz z siostrą.
- Katarina!! - widocznie Alison również ją rozpoznała, bo wykrzyczała jej imię i zaczęła do niej machać.
Kata?
- Przestaniesz się użalać nad sobą. Ten koleś nie był wart ciebie. Zapomnij o nim - powiedział mój brat stając w progu. Zasłoniłam się przed jego wzrokiem. Nie chciałam z nikim rozmawiać.
- Nie więc mnie zostaw - powiedziałam do niego z pod kołdry. Nie miałam ochoty na towarzystwo. Nawet jego, chciałam być sama. Przecież on zawszę nie może być przy mnie.
- Nie bo widząc się takim stanie. Czuję się do bani - ciągnął ze mnie kołdrę. - Wstawaj albo cię ściągnę siłą - powiedział do mnie. Nie chciałam się z nim kłóci więc wstałam.
- Zado ... Boże jak ja wyglądam - powiedziałam patrząc w lustro na szafce. Wzięłam szybko szczotkę i zaczęłam czesać włosy. Chris podszedł do mnie wyjmując szczotkę z dłoń i sam zaczął mnie czesać.
- Czemu zawsze jesteś przy mnie? - powiedziałam do niego. Zawszę mogłam na niego liczyć. Bez różnicy w jakiej sprawię go potrzebowałam.
- Ponieważ jesteś moją siostrą. Ubierz się i zrób coś z tymi workami. Tata czeka na nas - powiedział i wyszedł z pokoju. Ubrałam się szybki i zrobiłam lekki makijaż taki który ukryję to co nie po wino w ogóle być.
Czekałem jak wyjdzie moja mała siostrzyczka. Jasne wiedziałem, że jest tym samym wieku co ja ale zawsze się nią opiekowałem. Jednak jak dzisiaj ją zobaczyłem. Poczułem jak serce mi pęka. Jak można potraktować tak dziewczynę. Całować się na jej oczach z jej przyjaciółką. Takich rzeczy się nie robi. Alison wyszła z pokoju. Już nie wyglądała jak potwór wyglądała przez ślicznie. Zeszliśmy na dół. Tata przywitał ją całusem w czoło:
- Tylko nie w.... - chciałem powiedzieć tylko nie włosy ale już było po fakcie. Moje włosy były na wszystkie strony światła. Poprawiłem je szybko. Nie chcę, żeby ktoś mnie widział takim stanie. W tedy zobaczyłem chłopaka.
- To jest David zabierze was do obozu. Po wino wam się tam spodobać? - powiedział tata. Spojrzałem na chłopaka. Kim on w ogóle był? Od kiedy na obóz zawożą chłopaki?
- Kiedy możemy jechać - spytała się Alison. Nie wiedziałem czy to, że chce uciec, czy że tak bardzo lubi jechać w nowe miejsca.
- Od razu. Pójdzie się spakować, a ja porozmawiam z Davidem - nic nie mówiąc poszedłem się spakować. Kiedy wyszedłem Alison była już gotowa do wyjazdu. Jej walizka była dwa razy większa niż moja. Pożegnaliśmy się z tatą i pojechaliśmy. Jakiś czas drogi i już byliśmy na miejscu. David dał nam mapę pokazał gdzie mam iść i powiedział, że na miejscu się wszystkiego dowiemy. Wziąłem nasze walizki i wyszedłem z samochodu. Alison miała mapę, bo jakoś wolnej ręki nie miałem. Szliśmy jakiś czas aż z daleko było widać trzy postacie. W miarę zbliżania się rozpoznałem jednej z nich Katarina. Była o rok starszej klasie. Słyszałem, że się wyprowadziła wraz z siostrą.
- Katarina!! - widocznie Alison również ją rozpoznała, bo wykrzyczała jej imię i zaczęła do niej machać.
Kata?
Od Anastazji do Katy i Austina
Simon nas wysadził koło bramy. Dając nam mapę. Nie no gdzie tu odpowiedzialność. Rozejrzałam się. Ustaliśmy, że to Austin będzie trzymał mapę. Raczej on to postanowił. Nie kłóciłam się z nim. Tylko szłam za nim. Przyjemnie było patrzeć jak udaję, że wie co robić. Kiedy po raz kolejny się zatrzymał. Musiałam skomentować. W tedy pojawiła się dziewczyna. Austin pociągnął mnie do tyłu. Jak chłopak mógł się tak łatwo wystraszyć. Ja się nie bałam tylko byłam lekkim szoku. Nie codziennie ktoś naglę pojawia się przed tobą. Przestawiłam się jej i powiedziałam dokąd idziemy oraz że się zgubiliśmy. Ciekawe jak ja bym sobie poradziła z mapą.
- Nie zgubiłem się... Jestem Austin - nie no. Chodzimy już nie wiem ile czasu, a on mówi, że się nie zgubił. Typowy facet. Nie miałam zamiaru błąkać się. Spojrzałam na dziewczynę czyli ona jest córką bogini zemsty. Jeśli jesteśmy podobni do naszych rodziców to lepiej z nią nie zaczynać. Stwierdziłam, że nie warto pytać ją o to czy wie kto jest moim ojcem. Więc skupiłam się na Austine wiem, że to może wyglądać jakbym się go uczepiła. Ale.... Tak jest uczepiłam się po już nogi bolą w tych butach.
- Ta jasne... To gdzie jesteśmy geniuszu - powiedziałam ironicznie miałam ochotę uderzyć ale się powstrzymałam od tego. Austin się rozejrzał i powiedział.
- Na terenie obozu - nie no tyle sama wiem. On chce za wszelką cenę wyprowadzić mnie z równowagi czy co? Spojrzałam na dziewczynę.
- Możesz na zaprowadzić. Bo jak mam liczyć na niego to się wykończę za nim dowiem się kim jest mój tatulek - spojrzałam na dziewczynę. Niby pytałam ale nie słychać było w tym pytaniu prośby. Jakoś nigdy nie umiałam prosić po prostu brałam to co chce. Jestem ciekawa co dziewczyna o mnie pomyśli zwłaszcza, że mam jeszcze sukienkę pogrzebową do której była przypięta czarna wstążka. Od razu ją zdjęłam. Nie chciałam słuchać pytani. To jeszcze był delikatny temat jak dla mnie. Ludzie zawsze zachowują się tak samo.
- Anastazja poradzimy sobie - powiedział Austin ale już nie chciałam go słuchać.
- Wybacz miałeś swoją szansę - powiedziałam patrząc na chłopaka. Nie chciałam, żeby poczuł się źle. Chwila może chciałam. Przecież już tak długo przez niego chodzę. Wkurzę się jeśli dziewczyna powie, że jest to na drugim końcu obozu. W tedy moja cierpliwość się wyczerpię.
- To jak wiesz gdzie to jest? - tym razem zmieniłam ton głosu ale do proszącego ciągle było mu daleko. Jednak czynię jakieś postępy. Niech tylko teraz by mnie zobaczył ojczym.
Kata? Austin?
- Nie zgubiłem się... Jestem Austin - nie no. Chodzimy już nie wiem ile czasu, a on mówi, że się nie zgubił. Typowy facet. Nie miałam zamiaru błąkać się. Spojrzałam na dziewczynę czyli ona jest córką bogini zemsty. Jeśli jesteśmy podobni do naszych rodziców to lepiej z nią nie zaczynać. Stwierdziłam, że nie warto pytać ją o to czy wie kto jest moim ojcem. Więc skupiłam się na Austine wiem, że to może wyglądać jakbym się go uczepiła. Ale.... Tak jest uczepiłam się po już nogi bolą w tych butach.
- Ta jasne... To gdzie jesteśmy geniuszu - powiedziałam ironicznie miałam ochotę uderzyć ale się powstrzymałam od tego. Austin się rozejrzał i powiedział.
- Na terenie obozu - nie no tyle sama wiem. On chce za wszelką cenę wyprowadzić mnie z równowagi czy co? Spojrzałam na dziewczynę.
- Możesz na zaprowadzić. Bo jak mam liczyć na niego to się wykończę za nim dowiem się kim jest mój tatulek - spojrzałam na dziewczynę. Niby pytałam ale nie słychać było w tym pytaniu prośby. Jakoś nigdy nie umiałam prosić po prostu brałam to co chce. Jestem ciekawa co dziewczyna o mnie pomyśli zwłaszcza, że mam jeszcze sukienkę pogrzebową do której była przypięta czarna wstążka. Od razu ją zdjęłam. Nie chciałam słuchać pytani. To jeszcze był delikatny temat jak dla mnie. Ludzie zawsze zachowują się tak samo.
- Anastazja poradzimy sobie - powiedział Austin ale już nie chciałam go słuchać.
- Wybacz miałeś swoją szansę - powiedziałam patrząc na chłopaka. Nie chciałam, żeby poczuł się źle. Chwila może chciałam. Przecież już tak długo przez niego chodzę. Wkurzę się jeśli dziewczyna powie, że jest to na drugim końcu obozu. W tedy moja cierpliwość się wyczerpię.
- To jak wiesz gdzie to jest? - tym razem zmieniłam ton głosu ale do proszącego ciągle było mu daleko. Jednak czynię jakieś postępy. Niech tylko teraz by mnie zobaczył ojczym.
Kata? Austin?
poniedziałek, 28 października 2013
Gotowi na więcej ? TO ZACZYNAMY GENIUSZE !
WSZYSCY ZDALIŚCIE NA 100%!!! WIĘC TU CZEKA NA WAS KOLEJNE PYTANIA!
Rozwiązania mają mieć 3-10 zdań
POWODZONKA HEROSI !
1. Jak doszło do powtórnych "narodzin" rodzeństwa Zeusa?
2. Jak powstał człowiek?
3. Dlaczego Prometeusza nazywa się dobroczyńcą ludzkości?
4. Jak narodziła się Atena?
5. W jakich okolicznościach zginął Herakles?
6. Jak postąpił król Akrizjos wobec swojej żony Danae i jej syna Perseusza? Dlaczego tak postąpił?
7. Jak udało się Syzyfowi wrócić po swojej śmierci z Tartaru na ziemię?
8. Na czym polegał podstęp Prometeusza ze składaniem ofiary bogom?
9. W jaki sposób król Ajgeusz /Egeusz potraktował swoją żonę i syna Tezeusza i jak go później rozpoznał?
10. Dlaczego Perseusz wyruszył po głowę Meduzy?
11. Jak ostatecznie został ukarany Syzyf?
12. Czym wsławił się Herakles będąc jeszcze niemowlęciem w kołysce?
13. Dlaczego Tezeusz wyruszył na wyspę Kretę?
14. W jaki sposób Perseusz odnalazł drogę do Gorgon?
15. Dlaczego Dedal przybył na wyspę Kretę?
16. Ile prac musiał wykonać Herakles, żeby odpokutować swoje zbrodnie?
17. Jak Zeus ukarał ludzi za kradzież i używanie ognia?
18. Jak Tezeuszowi udało się zabić Minotaura i wyjść z labiryntu?
19. Jak wyglądały Gorgony? Jak Perseusz zabił jedną z nich - Meduzę?
20. Na czym polegał wymyślony przez Dedala sposób ucieczki z Krety?
21. W jaki sposób Zeus zemścił się ostatecznie na Prometeuszu?
22. Na czym polegała kara, którą Herakles musiał odbyć u królowej Omfali?
23. Na czym polegała tragedia wiążąca się z radosnym powrotem Tezeusza z Krety do Aten?
24. Jak doszło do tego, że król Koryntu uwięził Tanatosa?
25. Jak zginął Ikar?
BITWA O SZTANDAR
Zdecydowałyśmy że to będzie quiz. dlaczego? Bo ja nie mam bladego pojęcia jak to zrobić w necie:c. A więc Herosi czas macie do 20.30 na przysłanie odpowiedzi do mnie. przejdą tylko 4 osoby do następnej rundy :)
Odpowiedzi wysyłac do justiole98
POWODZENIA!
1. Podaj imiona pierwszej królewskiej pary bogów, która wyłoniła się z chaosu.
2. Co oznaczają imiona pierwszej pary bogów - Uranosa i Gai?
3. Jak nazywali się potomkowie Gai i Uranosa? Byli nimi m.in. Kronos i Prometeusz.
4. Jak miał na imię tytan, który pozbawił władzy swego ojca Uranosa?
5. Jak nazywały się 3 straszliwe siostry - boginie zemsty, które narodziły się z krwi Uranosa?
6. Jak miała na imię tytanka, żona Kronosa?
7. Jak mieli na imię rodzice Zeusa, Posejdona, Hadesa, Hery, Hestii, Demeter?
8. Co połknął Kronos zamiast swego syna Zeusa po jego narodzinach?
9. Czyim mlekiem był karmiony Zeus po swoich narodzinach?
10. Jak nazywała się cudowna tarcza (lub puklerz) Zeusa wykonana ze skóry kozy Amaltei?
11. Co było królestwem Zeusa?
2. Co oznaczają imiona pierwszej pary bogów - Uranosa i Gai?
3. Jak nazywali się potomkowie Gai i Uranosa? Byli nimi m.in. Kronos i Prometeusz.
4. Jak miał na imię tytan, który pozbawił władzy swego ojca Uranosa?
5. Jak nazywały się 3 straszliwe siostry - boginie zemsty, które narodziły się z krwi Uranosa?
6. Jak miała na imię tytanka, żona Kronosa?
7. Jak mieli na imię rodzice Zeusa, Posejdona, Hadesa, Hery, Hestii, Demeter?
8. Co połknął Kronos zamiast swego syna Zeusa po jego narodzinach?
9. Czyim mlekiem był karmiony Zeus po swoich narodzinach?
10. Jak nazywała się cudowna tarcza (lub puklerz) Zeusa wykonana ze skóry kozy Amaltei?
11. Co było królestwem Zeusa?
2. Na jakim instrumencie grał Apollo?
13. Jak nazywała się najstraszliwsza część Hadesu, miejsce kaźni dla zbrodniarzy?
14. Jak miał na imię król, który uwięził bożka śmierci Tanatosa?
15. Co wtaczał na górę król Syzyf w Hadesie?
16. Jak nazywały się opiekunki sztuk, córki Zeusa i Mnemosyne? Było ich 9.
17. Z narodzinami, którego bohatera wiąże się powstanie Drogi Mlecznej?
18. Czym był labirynt zbudowany przez Dedala (do czego służył)?
19. Co było królestwem Posejdona?
20. Jak miała na imię muza historii?
21. Co było atrybutem (symbolem) muzy Klio?
22. Z czego młody Herakles zrobił sobie okrycie z hełmem?
23. Z czego Dedal wykonał skrzydła?
24. Co było królestwem Hadesa?
25. Który z bohaterów - herosów wpadł w szał i zabił żonę oraz trójkę swoich dzieci?
26. Nie posłuchał rad ojca i spadł do morza lub na wyspę, którą nazwano jego imieniem.
27. Według jednego z mitów twórcą człowieka był bóg - tytan. Jak miał na imię?
28. Jak miała na imię siostra Apollina, bogini lasów i łowów?
29. Jakie owoce rodziło drzewo Hery pilnowane przez Hesperydy? Owoce te miał zdobyć Herakles.
30. Wraz ze swoją matką Danae został zamknięty w skrzyni przez jej ojca.
31. Kto nauczył ludzi posługiwać się ogniem?
32. Co ukradł tuż po swoich narodzinach mały Hermes?
33. Jaka część ubioru była przyczyną śmierci Heraklesa?
34. Ile oczu i zębów miały 3 starki (graje), które wskazały Perseuszowi drogę do Meduzy?
35. Jak miała na imię kobieta stworzona przez Hefajstosa na polecenie Zeusa? Została ona wysłana na ziemię by przynieść ludziom wszelkie nieszczęścia.
36. Co to był kaduceusz?
37. Który z bohaterów musiał wydobyć spod skały miecz i sandały?
38. Co zamiast włosów miały Gorgony?
39. Gdzie został przykuty do skały Prometeusz (w jakich górach)?
40. Z jakiej negatywnej cechy zasłynął Hermes?
41. Kogo zabił Tezeusz w labiryncie na Krecie?
42. Czym charakterystycznym i niezwykłym wyróżniał się Pegaz?
43. Co było pokarmem greckich bogów?
44. Który z bogów mieszkał na wyspie Lemnos lub we wnętrzu wulkanu Etna?
45. Król Koryntu zapraszany na uczty bogów, skazany później przez Zeusa na niekończącą się pracę?
46. Kto dał Tezeuszowi kłębek nici przed wejściem do labiryntu?
47. Co pili greccy bogowie?
48. Czym Posejdon wzburzał i uspakajał morze?
49. Co stało się z Egeuszem - ojcem Tezeusza, gdy ten wracał do Aten z Krety po zabiciu Minotaura?
50. Które miasto grecki obrało Tezeusza za swojego patrona?
13. Jak nazywała się najstraszliwsza część Hadesu, miejsce kaźni dla zbrodniarzy?
14. Jak miał na imię król, który uwięził bożka śmierci Tanatosa?
15. Co wtaczał na górę król Syzyf w Hadesie?
16. Jak nazywały się opiekunki sztuk, córki Zeusa i Mnemosyne? Było ich 9.
17. Z narodzinami, którego bohatera wiąże się powstanie Drogi Mlecznej?
18. Czym był labirynt zbudowany przez Dedala (do czego służył)?
19. Co było królestwem Posejdona?
20. Jak miała na imię muza historii?
21. Co było atrybutem (symbolem) muzy Klio?
22. Z czego młody Herakles zrobił sobie okrycie z hełmem?
23. Z czego Dedal wykonał skrzydła?
24. Co było królestwem Hadesa?
25. Który z bohaterów - herosów wpadł w szał i zabił żonę oraz trójkę swoich dzieci?
26. Nie posłuchał rad ojca i spadł do morza lub na wyspę, którą nazwano jego imieniem.
27. Według jednego z mitów twórcą człowieka był bóg - tytan. Jak miał na imię?
28. Jak miała na imię siostra Apollina, bogini lasów i łowów?
29. Jakie owoce rodziło drzewo Hery pilnowane przez Hesperydy? Owoce te miał zdobyć Herakles.
30. Wraz ze swoją matką Danae został zamknięty w skrzyni przez jej ojca.
31. Kto nauczył ludzi posługiwać się ogniem?
32. Co ukradł tuż po swoich narodzinach mały Hermes?
33. Jaka część ubioru była przyczyną śmierci Heraklesa?
34. Ile oczu i zębów miały 3 starki (graje), które wskazały Perseuszowi drogę do Meduzy?
35. Jak miała na imię kobieta stworzona przez Hefajstosa na polecenie Zeusa? Została ona wysłana na ziemię by przynieść ludziom wszelkie nieszczęścia.
36. Co to był kaduceusz?
37. Który z bohaterów musiał wydobyć spod skały miecz i sandały?
38. Co zamiast włosów miały Gorgony?
39. Gdzie został przykuty do skały Prometeusz (w jakich górach)?
40. Z jakiej negatywnej cechy zasłynął Hermes?
41. Kogo zabił Tezeusz w labiryncie na Krecie?
42. Czym charakterystycznym i niezwykłym wyróżniał się Pegaz?
43. Co było pokarmem greckich bogów?
44. Który z bogów mieszkał na wyspie Lemnos lub we wnętrzu wulkanu Etna?
45. Król Koryntu zapraszany na uczty bogów, skazany później przez Zeusa na niekończącą się pracę?
46. Kto dał Tezeuszowi kłębek nici przed wejściem do labiryntu?
47. Co pili greccy bogowie?
48. Czym Posejdon wzburzał i uspakajał morze?
49. Co stało się z Egeuszem - ojcem Tezeusza, gdy ten wracał do Aten z Krety po zabiciu Minotaura?
50. Które miasto grecki obrało Tezeusza za swojego patrona?
Bitwa o Sztandar
Wszyscy się mnie pytają jak ona ma przebiegać. To jedno z podstawowych pytań na czacie :) No więc wpadłam na genialny pomysł :) Raczej każdy wie kto jest w której drużynie i za jaką funkcje zespole dopowiada (jeśli nie, radzę odwiedzić zakładkę BITWA O SZTANDAR) A więc sądzę że najlepiej będzie zrobić tak że:
1. Nie gramy akcji takiego typu np.: "Haha... zabiłam Leona Valeza! JESTEM KTOŚ!" Bo to nie grzeczne i łamie się z zasadami gry
2.Jak to się będzie odbywać no cóż sama nie wiem do końca więc coś was zaskoczy :)
3. TOP SECRET MISSION !
4. Czat jest otwarty przez cały czas trwania gry więc powodzenia :)
5. *obrazek (walczymy prawdziwą bronią więc uważajcie, poranienie nieumyślne prowadzące do śmierci... no cóż to się zdarza :))
PS Pozdro od ZEUSA NA WROTKACH XD
Od Katariny
Ehhh,jakże uroczo było pobyć sobie w świecie cywilizowanych ludzi.Śniłam miesiącami o tym a tu proszę
tak jakby ktoś czytał mi w myślach,cóż....jednak każdy sen mija przy pobudce i niestety trzeba wracać.
Wyszłam na korytarz,Lili i Sue gadały sobie o czymś,machnęłam na nie rękom i poszłam szukać innych.
Laureli siedziała z Leo,pierwsza myśl,druga precz od mojej siostry...ghh,ale na szczęście to tylko przyjaciele.
Przez przypadek weszłam do łazienki....w której był Draco. Zamknęłam szybko drzwi i krzyknęłam
-Draco!zamykaj drzwi! -łeeee,powiedziałam sobie z obrzydzeniem i szłam dalej.
-Jack! -krzyknęłam do niego,odwrócił się w moją stronę i zaczął do mnie iść
-Hej Kat,jak tam się spało? -powiedział radośnie,jak nigdy.
-co się stało?
-Nic takiego,no ale wiesz musimy wracać,koniec raju
-Tak,tak...chodź po resztę
---------------------------------------------------------------------
Po jakimś czasie wszyscy zebrali się w kółku na środku sali,popatrzyłam na nich po kolei
i zaczęłam myśleć,że gdybym nie była herosem,zapewne nie znała bym tak przemiłych ludzi
-No dobra,każdy bierze po kamyku i wkłada do ust,on nas prze teleportuje na arenę obozu.-Leo brzmiał bardzo poważnie.Natomiast Laureli wlepiała się w niego jak w obrazek
Każdy wykonał ,,polecenie" Leo,i znaleźliśmy się na arenie,ufff szczęście że nikogo z obozu nie było
bo Leo miał zabronione używanie narzędzi,a czymś kamienie zrobił...poza tym każdy by się domyślił że to jego sprawka.
Oddaliłam się od grupy i doszłam do lasu.Wspięłam się na najbliższe drzewo,patrząc na panoramę obozu
Zauważyłam dwie osoby,ale nie widziałam ich nigdy w obozie,użyłam magii by ich obserwować.
Gdy podeszli wystarczająco blisko mnie,zeskoczyłam przed nimi i z uśmieszkiem powiedziałam
-Witajcie w obozie Herosów,kim jesteście?
Odskoczyli ode mnie daleko,ja się tylko uśmiechałam
-no tak,ja jestem Katarina,córka Nemesis bogini zemsty
Wciąż byli wbici,więc chciałam ponownie ich zagadać
-ok...więc kim wy jesteście,bo zwykłe ludzki dzieci się tu by nie dostały...
Wreszcie się odezwał/ła
Anastazja?Austin?
tak jakby ktoś czytał mi w myślach,cóż....jednak każdy sen mija przy pobudce i niestety trzeba wracać.
Wyszłam na korytarz,Lili i Sue gadały sobie o czymś,machnęłam na nie rękom i poszłam szukać innych.
Laureli siedziała z Leo,pierwsza myśl,druga precz od mojej siostry...ghh,ale na szczęście to tylko przyjaciele.
Przez przypadek weszłam do łazienki....w której był Draco. Zamknęłam szybko drzwi i krzyknęłam
-Draco!zamykaj drzwi! -łeeee,powiedziałam sobie z obrzydzeniem i szłam dalej.
-Jack! -krzyknęłam do niego,odwrócił się w moją stronę i zaczął do mnie iść
-Hej Kat,jak tam się spało? -powiedział radośnie,jak nigdy.
-co się stało?
-Nic takiego,no ale wiesz musimy wracać,koniec raju
-Tak,tak...chodź po resztę
---------------------------------------------------------------------
Po jakimś czasie wszyscy zebrali się w kółku na środku sali,popatrzyłam na nich po kolei
i zaczęłam myśleć,że gdybym nie była herosem,zapewne nie znała bym tak przemiłych ludzi
-No dobra,każdy bierze po kamyku i wkłada do ust,on nas prze teleportuje na arenę obozu.-Leo brzmiał bardzo poważnie.Natomiast Laureli wlepiała się w niego jak w obrazek
Każdy wykonał ,,polecenie" Leo,i znaleźliśmy się na arenie,ufff szczęście że nikogo z obozu nie było
bo Leo miał zabronione używanie narzędzi,a czymś kamienie zrobił...poza tym każdy by się domyślił że to jego sprawka.
Oddaliłam się od grupy i doszłam do lasu.Wspięłam się na najbliższe drzewo,patrząc na panoramę obozu
Zauważyłam dwie osoby,ale nie widziałam ich nigdy w obozie,użyłam magii by ich obserwować.
Gdy podeszli wystarczająco blisko mnie,zeskoczyłam przed nimi i z uśmieszkiem powiedziałam
-Witajcie w obozie Herosów,kim jesteście?
Odskoczyli ode mnie daleko,ja się tylko uśmiechałam
-no tak,ja jestem Katarina,córka Nemesis bogini zemsty
Wciąż byli wbici,więc chciałam ponownie ich zagadać
-ok...więc kim wy jesteście,bo zwykłe ludzki dzieci się tu by nie dostały...
Wreszcie się odezwał/ła
Anastazja?Austin?
Od Austin'a cd.Anastazji
Miałem właśnie lekcje Historii z moim ojcem, kiedy do klasy wszedł jakiś chłopak. Wyglądało na, że mój tata go zna bo wyszedł wraz z nim. Później mnie zawoła, żebym wyszedł do nich i mam się spakować. Mi tam pasowało ponieważ następna lekcja to fizyka, a jej nie lubiłem.
- Austin musisz jechać z nim. Zadzwonię do gosposi i powiem, żeby spakowała cię. Nie martw się to tylko obóz gdzie się nauczysz jeszcze więcej niż teraz i poznasz nowych ludzi - powiedział mój tata. Nie wiedziałem co jest granę. Jednak zawsze go słuchałem. Byliśmy tylko my dwaj. Traktuję go bardziej jak kumpla niż ojca.
- Dobrze, a co z szkołą? - zawsze mi mówił, że muszę do niej chodzi. Teraz sam każe mi jechać do jakiegoś obozu. Nie wiedziałem czemu.
- Nie martw się wszystko załatwię - powiedział do mnie i klepnął ramię robił tak zawsze jak nie chciał, żebym zadawał więcej pytani. Czyli kiedy pytałem o mamę.
- To cześć - nie wiedziałem co mam powiedzieć. Tylko to przyszło mi do głowy. Poszedłem z chłopakiem do samochodu. Otworzył mi drzwi w środku była jakaś dziewczyna. Później sam usiadł i powiedział, że teraz możemy jechać do obozu. Po drodze odebrałem swoje torby z pod domu. Czekała już Maria z nimi za mną. Pomogła mi schować do bagażnika.
- Kim wy w ogóle jesteście? - spytałem ich. Dziewczyna siedząca obok mnie na tylnim siedzeniu spojrzała na mnie jednak nic nie mówiła przez jakiś czas.
- Nazywam się Anastazja, a to satyr Simon - powiedziała nie patrząc na mnie tylko w okno. Uczono mnie, że tak okazuję się brak zainteresowaniem rozmówcą.
- Że niby kto? Jaki satyr? - powiedziałem dziewczyna się zaśmiała pod nosem. Co mnie wkurzało? W końcu Simon się odezwał.
- Satyr nie bój się nie skrzywdzę cię - powiedział do mnie spokojnie jak do małego dziecka. Według niego ile mam lat? Cztery? To się pomylił jesteś trzy razy starszy.
- Skoro ty jesteś satyrem to co ja tu robię - powiedziałem do nich. Nie wiedziałem czemu miałem się zadawać jakim mitologicznym satyrem. Skoro jestem zwyczajnym chłopakiem.
- Jesteście herosami, półbogami , mieszańcami… Nazywajcie to jak chcecie - powiedział do nas czyli. Dziewczyna spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
- Że kim niby?! - powiedziała. Chciałem powiedzieć to samo ale nie takim tonem jak ona. Był on jadowity tak jakby chciała zabić tym pytaniem.
- O nie. Niczego mi nie wmówicie. Nie jestem jakimś mieszańcem czy herosem. Musieliście mnie z kimś pomylić - odpowiedziałem. Nie dam w sobie niczego takiego wmówić. Gdybyśmy nie jechali wysiadłbym z samochodu. Satyr spojrzał na dziewczynę i powiedział.
- Jeden z twoich rodziców był bogiem. Sądząc, że twoja śmiertelna matka umarła, bogiem był twój ojciec. A raczej jest. U ciebie to twoja matka jest bogiem. Jak myślicie czemu ich nie znacie?
- Dobra, załóżmy, że ci wierzę. Więc gdzie nas zabierasz? - powiedziałem do satyra.
- Mów za siebie - powiedziała do mnie dziewczyna. W ogóle jak ona ma na imię. Dlaczego jest taka wredna. Przecież nic jej nie zrobiłem.
- Do Obozu Herosów. Tam będziecie bezpieczni - powiedział satyr nie komentując zachowania dziewczyny.
- Wiesz kim jest mój ojciec? - spytała dziewczyna. Właśnie też chce wiedzieć kim jest moja mama. Całe życie się zastanawiałem. Czemu jej nie ma przy mnie.
- Nie, niestety, ale mogę się założyć, że twój ojciec uzna cię już jak wkroczymy na teren obozu - powiedział satyr
- Aha - odpowiedziała nie wyglądała na zadowoloną.
- Traficie do obozu akurat na BITWA O SZTANDAR oraz na BAL. Musicie kogoś zaprosić. Nie muszę mówić chyba, że panowie proszą panię - spojrzałem na dziewczynę wydawała się w ogóle nie zainteresowana tym co będzie.
- Tak w ogóle jestem Austin. Nie znam nikogo w obozie. Może byś ty poszła na bal ze mną - nie wiedziałem czy się zgodzi. Nie chce stać jak ten kołek. Prędzej bym nie poszedł w ogóle. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Anastazja. Tylko jako znajomi i że muszę z kim iść. Więc sobie niczego nie wyobrażaj. Jasne - powiedziała do mnie.
- Jak słońce - odpowiedziałem do niej. Super! Jednak mam parę, która może mnie zabić.
Minęło kilkadziesiąt minut i wylądowaliśmy przed obozem. Gdy weszliśmy na jego teren. Słońce miało już się ku zachodow.
- Idzie do domku 11 tam dostaniecie dowiecie się wszystkiego - powiedział do nas. Dając na mapę... Ja prowadziłem jednak nie miałem orientacji terenie. Jednak się nie przyznałem do zatrzymałem się któryś raz.
- Nie mówi że się zgubiliśmy - powiedziała do mnie Anastazja. Chciałem zaprzeczyć.
-Witajcie w obozie Herosów,kim jesteście?-powiedziała która przed pojawiła się jakaś dziewczyna. Odsunąłem się od niej pociągając za sobą Anastazję.
-no tak,ja jestem Katarina,córka Nemesis bogini zemsty - nie wiedziałem co powiedzieć. Anastazja również, bo ile razy ktoś naglę pojawia się przed tobą.
-ok...więc kim wy jesteście,bo zwykłe ludzki dzieci się tu by nie dostały... - dodała Katerina.
- Jestem Anastazja. Wiesz gdzie jest domek 11 mamy się dowiedzieć kto jest naszym boskim rodzicem. Ale oczywiście on się zgubił - powiedziała Anastazja wyrywając się mi.
- Nie zgubiłem się... - zaprzeczyłem. - Jestem Austin - przestawiłem się po chwili.
Anastazja?
- Austin musisz jechać z nim. Zadzwonię do gosposi i powiem, żeby spakowała cię. Nie martw się to tylko obóz gdzie się nauczysz jeszcze więcej niż teraz i poznasz nowych ludzi - powiedział mój tata. Nie wiedziałem co jest granę. Jednak zawsze go słuchałem. Byliśmy tylko my dwaj. Traktuję go bardziej jak kumpla niż ojca.
- Dobrze, a co z szkołą? - zawsze mi mówił, że muszę do niej chodzi. Teraz sam każe mi jechać do jakiegoś obozu. Nie wiedziałem czemu.
- Nie martw się wszystko załatwię - powiedział do mnie i klepnął ramię robił tak zawsze jak nie chciał, żebym zadawał więcej pytani. Czyli kiedy pytałem o mamę.
- To cześć - nie wiedziałem co mam powiedzieć. Tylko to przyszło mi do głowy. Poszedłem z chłopakiem do samochodu. Otworzył mi drzwi w środku była jakaś dziewczyna. Później sam usiadł i powiedział, że teraz możemy jechać do obozu. Po drodze odebrałem swoje torby z pod domu. Czekała już Maria z nimi za mną. Pomogła mi schować do bagażnika.
- Kim wy w ogóle jesteście? - spytałem ich. Dziewczyna siedząca obok mnie na tylnim siedzeniu spojrzała na mnie jednak nic nie mówiła przez jakiś czas.
- Nazywam się Anastazja, a to satyr Simon - powiedziała nie patrząc na mnie tylko w okno. Uczono mnie, że tak okazuję się brak zainteresowaniem rozmówcą.
- Że niby kto? Jaki satyr? - powiedziałem dziewczyna się zaśmiała pod nosem. Co mnie wkurzało? W końcu Simon się odezwał.
- Satyr nie bój się nie skrzywdzę cię - powiedział do mnie spokojnie jak do małego dziecka. Według niego ile mam lat? Cztery? To się pomylił jesteś trzy razy starszy.
- Skoro ty jesteś satyrem to co ja tu robię - powiedziałem do nich. Nie wiedziałem czemu miałem się zadawać jakim mitologicznym satyrem. Skoro jestem zwyczajnym chłopakiem.
- Jesteście herosami, półbogami , mieszańcami… Nazywajcie to jak chcecie - powiedział do nas czyli. Dziewczyna spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
- Że kim niby?! - powiedziała. Chciałem powiedzieć to samo ale nie takim tonem jak ona. Był on jadowity tak jakby chciała zabić tym pytaniem.
- O nie. Niczego mi nie wmówicie. Nie jestem jakimś mieszańcem czy herosem. Musieliście mnie z kimś pomylić - odpowiedziałem. Nie dam w sobie niczego takiego wmówić. Gdybyśmy nie jechali wysiadłbym z samochodu. Satyr spojrzał na dziewczynę i powiedział.
- Jeden z twoich rodziców był bogiem. Sądząc, że twoja śmiertelna matka umarła, bogiem był twój ojciec. A raczej jest. U ciebie to twoja matka jest bogiem. Jak myślicie czemu ich nie znacie?
- Dobra, załóżmy, że ci wierzę. Więc gdzie nas zabierasz? - powiedziałem do satyra.
- Mów za siebie - powiedziała do mnie dziewczyna. W ogóle jak ona ma na imię. Dlaczego jest taka wredna. Przecież nic jej nie zrobiłem.
- Do Obozu Herosów. Tam będziecie bezpieczni - powiedział satyr nie komentując zachowania dziewczyny.
- Wiesz kim jest mój ojciec? - spytała dziewczyna. Właśnie też chce wiedzieć kim jest moja mama. Całe życie się zastanawiałem. Czemu jej nie ma przy mnie.
- Nie, niestety, ale mogę się założyć, że twój ojciec uzna cię już jak wkroczymy na teren obozu - powiedział satyr
- Aha - odpowiedziała nie wyglądała na zadowoloną.
- Traficie do obozu akurat na BITWA O SZTANDAR oraz na BAL. Musicie kogoś zaprosić. Nie muszę mówić chyba, że panowie proszą panię - spojrzałem na dziewczynę wydawała się w ogóle nie zainteresowana tym co będzie.
- Tak w ogóle jestem Austin. Nie znam nikogo w obozie. Może byś ty poszła na bal ze mną - nie wiedziałem czy się zgodzi. Nie chce stać jak ten kołek. Prędzej bym nie poszedł w ogóle. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Anastazja. Tylko jako znajomi i że muszę z kim iść. Więc sobie niczego nie wyobrażaj. Jasne - powiedziała do mnie.
- Jak słońce - odpowiedziałem do niej. Super! Jednak mam parę, która może mnie zabić.
Minęło kilkadziesiąt minut i wylądowaliśmy przed obozem. Gdy weszliśmy na jego teren. Słońce miało już się ku zachodow.
- Idzie do domku 11 tam dostaniecie dowiecie się wszystkiego - powiedział do nas. Dając na mapę... Ja prowadziłem jednak nie miałem orientacji terenie. Jednak się nie przyznałem do zatrzymałem się któryś raz.
- Nie mówi że się zgubiliśmy - powiedziała do mnie Anastazja. Chciałem zaprzeczyć.
-Witajcie w obozie Herosów,kim jesteście?-powiedziała która przed pojawiła się jakaś dziewczyna. Odsunąłem się od niej pociągając za sobą Anastazję.
-no tak,ja jestem Katarina,córka Nemesis bogini zemsty - nie wiedziałem co powiedzieć. Anastazja również, bo ile razy ktoś naglę pojawia się przed tobą.
-ok...więc kim wy jesteście,bo zwykłe ludzki dzieci się tu by nie dostały... - dodała Katerina.
- Jestem Anastazja. Wiesz gdzie jest domek 11 mamy się dowiedzieć kto jest naszym boskim rodzicem. Ale oczywiście on się zgubił - powiedziała Anastazja wyrywając się mi.
- Nie zgubiłem się... - zaprzeczyłem. - Jestem Austin - przestawiłem się po chwili.
Anastazja?
niedziela, 27 października 2013
UWAGA !
NO DOBRA KOCHANI,DAWNO NIE BYŁO BITWY O SZTANDAR,ANI NIC PODOBNEGO W OBOZIE,ZATEM
1.JUTRO JEST BITWA O SZTANDAR! GODZNĘ USTALIMY NA CHACIE OBOZU!
2.31 BĘDZIE BAL,ZATEM PAMIĘTAJCIE BY PODAĆ STRÓJ W JAKIM SIĘ IDZIE,NO I OCZYWIŚCIE NAPISAĆ OPOWIADANIE W KTÓRYM ZAPRASZACIE KOGOŚ NA BAL:P
3.PARY Z OBOZU (NP. LILI I DRACO LUB KATA I JACK) NIE MUSZĄ PISAĆ OPOWIADAŃ
O ZAPROSZENIU NA BAL,PONIEWAŻ ,,JUŻ" SIĘ DOBRALI
4. DOBRA,OSTATNIA SPRAWA JEST TAKA,ŻE PRZED BALEM ORGANIZUJEMY HALLOWEEN! CZYLI PRZEBIERANIE SIĘ ZA POTWORKI I CHODZENIE OD DOMU DO DOMU ZA CUKSAMI! ALE PAMIĘTAJCIE,MOCE HEROSÓW SĄ WTEDY OGRANICZONE DO MINIMUM!!
Słoneczko ty moje, jakeś ty kochane
Ja prpopnuje o 20.00 wszyscy któzy będą mogli :)
~Lili
1.JUTRO JEST BITWA O SZTANDAR! GODZNĘ USTALIMY NA CHACIE OBOZU!
2.31 BĘDZIE BAL,ZATEM PAMIĘTAJCIE BY PODAĆ STRÓJ W JAKIM SIĘ IDZIE,NO I OCZYWIŚCIE NAPISAĆ OPOWIADANIE W KTÓRYM ZAPRASZACIE KOGOŚ NA BAL:P
3.PARY Z OBOZU (NP. LILI I DRACO LUB KATA I JACK) NIE MUSZĄ PISAĆ OPOWIADAŃ
O ZAPROSZENIU NA BAL,PONIEWAŻ ,,JUŻ" SIĘ DOBRALI
4. DOBRA,OSTATNIA SPRAWA JEST TAKA,ŻE PRZED BALEM ORGANIZUJEMY HALLOWEEN! CZYLI PRZEBIERANIE SIĘ ZA POTWORKI I CHODZENIE OD DOMU DO DOMU ZA CUKSAMI! ALE PAMIĘTAJCIE,MOCE HEROSÓW SĄ WTEDY OGRANICZONE DO MINIMUM!!
Słoneczko ty moje, jakeś ty kochane
Ja prpopnuje o 20.00 wszyscy któzy będą mogli :)
~Lili
Od Anastazji
Głośny brzęk budzika wyrwał mnie z objęć Morfeusza .Niechętnie zwlekłam się z hebanowego łóżka .Poczułam zimny marmur pod stopami .Ziewnęłam.Stałam naprzeciw wielkiego zwierciadła ,które dostałam chyba na piąte urodziny.Spojrzałam w swe odbicie. Złapałam z szafki szczotkę do włosów. Były w okropnym nie ładzie. Pomijam fakt, że wciąż byłam ubrana w szarą pidżamę z napisem „od jutra będę grzeczna” a na nogach miałam kapcie w kształcie króliczków z zębami wampira. Przewróciłam oczami i wzięłam się za rozczesywanie włosów. Odwróciłam się na pięcie ,narzuciłam satynowy szlafroki i zbiegłam do kuchni . Przepych mojego domu nie robiła na mnie najmniejszego wrażenia . Lubiłam go ale musiałam w nim mieszkać, bo ojczym nie dał by mi się wyprowadzić. Po za tym nie znam nikogo prócz niego. Ojca nigdy nie poznałam, a mamy dzisiaj pogrzeb. Zmarła przez jakieś chorobę ale nie wiem dokładnie, bo nikt mi nie chce nic mówić. W kuchni usiadłam przy stole po drodze wzięłam tacę ze śniadaniem.Zaczęłam smarować cienkie i kruche płaty ciasta miodem .
- Ubrałabyś się – mruknęła mojego siostra mojego ojczyma. Opiekowała się nami odkąd mama była w szpitalu. Miała na imię Nina nie lubiłam jej. Zawsze mnie pouczała i mówiła, że tak młoda dama się nie zachowuję.
- Trochę szacunku młoda damo! – aha, zaczyna się. Znowu!
- Może i jestem młoda, królowo ropuch – spojrzałam na nią z politowaniem – ale na pewno nie jestem damą!No proszę, ja i sukienka? Może jeszcze różowa? Na Boga, nie przesadzajmy – wyszczerzyłam zęby w udawanym uśmiechu. Nina parsknęła gniewnie i posłała mi mordercze spojrzenie.
- Zawołaj Michała - powiedziała do mnie. Uderzyła się w czoło, bo znowu zapomniała imię mojego przyrodniego brata.
- Nauczyłabyś się w końcu naszych imion, wiesz? To nie takie trudne, wystarczy chcieć.
- Zamilcz – rzuciła ze złością – nie interesuje mnie to. Będę do was mówiła jak mi się podoba. Jutro wyjeżdżam do matki i potrzebna jest mi moja spinka. Oddają ją.
- Skąd miałabym mieć twoją spinkę? – powiedziałam zdziwiona – Zresztą, nie istotne. Mam gdzieś twoje pretensje, jak ci się coś nie podoba, to zamelduj to koniowi – Powiedziała tak mówiłam na jej chłopaka, bo przypomina konia. Ona wiedziała kogo tak nazywam i chyba zezłościłam ją jeszcze bardziej, bo wstała wywracając krzesło.
- Jeśli zaraz mi jej nie zwrócisz, to przysięgam, że gorzko tego pożałujesz! Powiem Twojemu ojcu… – przerwała bo w kuchni pojawił się mój ojczym we własnej osobie.
- Nie jest moim ojcem - powiedziałam nie zwracając uwagi, że on jest. Udał, że tego nie słyszy.
- Co mi powiesz? – powiedział on. Nic nie powiedział na to, że po raz kolejny przypomniałam mu, że nie jest nim. Może sam sobie to uświadomił.
- Ukradła mi spinkę – Nina zachowywała się jak małe dziecko, któremu poświęcono zbyt mało uwagi.
- A słonie umieją latać – prychnęłam.
- SPOKÓJ! – krzyknął Hades. Uśmiechnęłam się pod nosem. – Aleksandra nie jest złodziejką. Poszukaj ją dobrze, a nie rzucasz oskarżenia - powiedział i wyszedł. Widać było, że ma dość naszych kłótni. Ja zresztą też zwłaszcza dzisiaj. Wróciłam do swojego pokoju. Zapukał mój ojczym.
- Twoja mama prosiła dać ci jeśli by nie doczekała twoich osiemnastu lat - powiedział dając mi pudełko. Nigdy go nie widziałam oraz nie wiedziałam jak się zachować.
- Dziękuję - powiedziałam biorąc pudełko. On tylko kiwnął głową i wyszedł z pokoju. Otworzyłam był w nim kilka sukienek w identyczne ale każda miała inny rozmiar oraz koperta. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać list. Mama pisała, że bardzo mnie kocha i będzie przy mnie. W lsie również było, że jak odwiedzi mnie mam z nim pojechać. W lisie brakowało kto jakby ona sama nie wiedziała co napisać. Dalej było, że naszą rodziną tradycją jest, żeby na pogrzeb ubierać się na biało. Nie wiedziała jaka będę kiedy umrze więc kupiła jeden krój w każdym rozmiarze. Cała ona zawsze myśli na przód. W pudełku odnalazłam swój rozmiar od razu założyłam sukienkę. Wyglądałam w niej prześlicznie. Nie wiem ile czasu tam tak stało. Jak wpadł do mojego pokoju Michael to mój przyrodni brat.
- Jedziemy. Ślicznie wyglądasz - powiedział do mnie. Sam miał na sobie biał garnitur. Zeszłam z nim na dół. Wszyscy byli ubrani na biało.
Pojechaliśmy na cmentarz uroczystość była bardzo smutna. Ojczym już pojechał na stype ja jej nie chciałam. Powiedziałam, że wróce sama do domu. Zresztą mieszkamy trzy ulice dalej. Dał mi klucze i pojechał z gosimi. Posiedziałam jeszcze na cmentarzu i poszłam do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zobaczyłam, że ktoś pakuję moje rzeczy.
- Przepraszam kim jesteś? I co robisz w moim pokoju? - spytałam chłopaka. Nie wiedziałam co się dzieję, a jeśli do złodziej. Nie on by nie pakował moich ubrań.
- Nie bój się jestem satyrem i mam na imię Simon. Przyszedłem zaprowadzić cię do obozu gdzie dowiesz się kim jesteś. Łatwiej było gdyby twoja matka powiedziała ci o wszystkim - powiedział siadając na moim łóżku. Czy to oni pisała moja matka. Chciałam się wyprowadzić z tego domu.
- Czy o tobie moja mama pisała liście? Wiesz kim jest mój ojciec? - zadałam mu kolejne pytania.
- Tak wiem... - powiedział nie dokończył. Nie wiem czemu ale postanowiłam mu zaufać. Wstałam i zaczęłam pakować resztę moich rzeczy. Kilka minut później. Wyszyliśmy przed dom.
- Co z moim ojczymem? - nie mogłam tak bez słowa zniknąć.
- On wszystko wie skoro dał ci list od twojej mamy .
- Poczekaj - wróciłam do domu i szybko napisałam list zostawiłam tam gdzie on zagląda. Chciałam mieć pewność, że przeczyta i będzie wiedział. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Kilka ulic dalej zatrzymaliśmy się pod szkołą jakąś. Spojrzałam na Simona.
- Poczekaj zaraz wrócę - wrócił klika minut z jakimś blondynem. Kim był ten chłopak.
- Teraz możemy jechać do obozu - powiedział satyr. Jeśli to nie był żart, że nim jest. Jednak tak się przestawił. Co on się z mitologi urwał czy co? Może nie powinnam z nim jechać. Jednak pasowało wszystko najpierw list, a później on. Już tu siedzę nie zmienię tego.
- Ubrałabyś się – mruknęła mojego siostra mojego ojczyma. Opiekowała się nami odkąd mama była w szpitalu. Miała na imię Nina nie lubiłam jej. Zawsze mnie pouczała i mówiła, że tak młoda dama się nie zachowuję.
- Trochę szacunku młoda damo! – aha, zaczyna się. Znowu!
- Może i jestem młoda, królowo ropuch – spojrzałam na nią z politowaniem – ale na pewno nie jestem damą!No proszę, ja i sukienka? Może jeszcze różowa? Na Boga, nie przesadzajmy – wyszczerzyłam zęby w udawanym uśmiechu. Nina parsknęła gniewnie i posłała mi mordercze spojrzenie.
- Zawołaj Michała - powiedziała do mnie. Uderzyła się w czoło, bo znowu zapomniała imię mojego przyrodniego brata.
- Nauczyłabyś się w końcu naszych imion, wiesz? To nie takie trudne, wystarczy chcieć.
- Zamilcz – rzuciła ze złością – nie interesuje mnie to. Będę do was mówiła jak mi się podoba. Jutro wyjeżdżam do matki i potrzebna jest mi moja spinka. Oddają ją.
- Skąd miałabym mieć twoją spinkę? – powiedziałam zdziwiona – Zresztą, nie istotne. Mam gdzieś twoje pretensje, jak ci się coś nie podoba, to zamelduj to koniowi – Powiedziała tak mówiłam na jej chłopaka, bo przypomina konia. Ona wiedziała kogo tak nazywam i chyba zezłościłam ją jeszcze bardziej, bo wstała wywracając krzesło.
- Jeśli zaraz mi jej nie zwrócisz, to przysięgam, że gorzko tego pożałujesz! Powiem Twojemu ojcu… – przerwała bo w kuchni pojawił się mój ojczym we własnej osobie.
- Nie jest moim ojcem - powiedziałam nie zwracając uwagi, że on jest. Udał, że tego nie słyszy.
- Co mi powiesz? – powiedział on. Nic nie powiedział na to, że po raz kolejny przypomniałam mu, że nie jest nim. Może sam sobie to uświadomił.
- Ukradła mi spinkę – Nina zachowywała się jak małe dziecko, któremu poświęcono zbyt mało uwagi.
- A słonie umieją latać – prychnęłam.
- SPOKÓJ! – krzyknął Hades. Uśmiechnęłam się pod nosem. – Aleksandra nie jest złodziejką. Poszukaj ją dobrze, a nie rzucasz oskarżenia - powiedział i wyszedł. Widać było, że ma dość naszych kłótni. Ja zresztą też zwłaszcza dzisiaj. Wróciłam do swojego pokoju. Zapukał mój ojczym.
- Twoja mama prosiła dać ci jeśli by nie doczekała twoich osiemnastu lat - powiedział dając mi pudełko. Nigdy go nie widziałam oraz nie wiedziałam jak się zachować.
- Dziękuję - powiedziałam biorąc pudełko. On tylko kiwnął głową i wyszedł z pokoju. Otworzyłam był w nim kilka sukienek w identyczne ale każda miała inny rozmiar oraz koperta. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać list. Mama pisała, że bardzo mnie kocha i będzie przy mnie. W lsie również było, że jak odwiedzi mnie mam z nim pojechać. W lisie brakowało kto jakby ona sama nie wiedziała co napisać. Dalej było, że naszą rodziną tradycją jest, żeby na pogrzeb ubierać się na biało. Nie wiedziała jaka będę kiedy umrze więc kupiła jeden krój w każdym rozmiarze. Cała ona zawsze myśli na przód. W pudełku odnalazłam swój rozmiar od razu założyłam sukienkę. Wyglądałam w niej prześlicznie. Nie wiem ile czasu tam tak stało. Jak wpadł do mojego pokoju Michael to mój przyrodni brat.
- Jedziemy. Ślicznie wyglądasz - powiedział do mnie. Sam miał na sobie biał garnitur. Zeszłam z nim na dół. Wszyscy byli ubrani na biało.
Pojechaliśmy na cmentarz uroczystość była bardzo smutna. Ojczym już pojechał na stype ja jej nie chciałam. Powiedziałam, że wróce sama do domu. Zresztą mieszkamy trzy ulice dalej. Dał mi klucze i pojechał z gosimi. Posiedziałam jeszcze na cmentarzu i poszłam do domu. Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zobaczyłam, że ktoś pakuję moje rzeczy.
- Przepraszam kim jesteś? I co robisz w moim pokoju? - spytałam chłopaka. Nie wiedziałam co się dzieję, a jeśli do złodziej. Nie on by nie pakował moich ubrań.
- Nie bój się jestem satyrem i mam na imię Simon. Przyszedłem zaprowadzić cię do obozu gdzie dowiesz się kim jesteś. Łatwiej było gdyby twoja matka powiedziała ci o wszystkim - powiedział siadając na moim łóżku. Czy to oni pisała moja matka. Chciałam się wyprowadzić z tego domu.
- Czy o tobie moja mama pisała liście? Wiesz kim jest mój ojciec? - zadałam mu kolejne pytania.
- Tak wiem... - powiedział nie dokończył. Nie wiem czemu ale postanowiłam mu zaufać. Wstałam i zaczęłam pakować resztę moich rzeczy. Kilka minut później. Wyszyliśmy przed dom.
- Co z moim ojczymem? - nie mogłam tak bez słowa zniknąć.
- On wszystko wie skoro dał ci list od twojej mamy .
- Poczekaj - wróciłam do domu i szybko napisałam list zostawiłam tam gdzie on zagląda. Chciałam mieć pewność, że przeczyta i będzie wiedział. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Kilka ulic dalej zatrzymaliśmy się pod szkołą jakąś. Spojrzałam na Simona.
- Poczekaj zaraz wrócę - wrócił klika minut z jakimś blondynem. Kim był ten chłopak.
- Teraz możemy jechać do obozu - powiedział satyr. Jeśli to nie był żart, że nim jest. Jednak tak się przestawił. Co on się z mitologi urwał czy co? Może nie powinnam z nim jechać. Jednak pasowało wszystko najpierw list, a później on. Już tu siedzę nie zmienię tego.
sobota, 26 października 2013
Od Katy c.d Rhino
Oh,czemu zawsze musi się coś dziać,błagam....odpoczynku!
Pomyślałam sobie wtulając się w miękką poduszkę
-Kat,nie wydurniaj się....wstawaj
-Bwe,no dobra....
Zwlekłam się z łóżka,złapałam ubrania i poszłam się przebrać
-Jack?! są tam moje spodnie?-krzyknęłam z łazienki gdy zauważyłam że ich nie wzięłam
-Nie,dam ci z szafy
,,Nie ma moich spodni?co ja wczoraj robiłam" pomyślałam sobie
Usłyszałam jak drzwi od domku się otwierają,a potem usłyszałam Lili która była z Draco. Coś zaczęli gadać a potem Jack przyniósł mi spodnie i powiedział:
-Draco z Lili przyszli,spóźnimy się wiesz?
-Oj nie marudź,wyjdź
-Nie
-Chcę się przebrać -powiedziałam owinięta w ręcznik
-Trudno
Przewróciłam oczami i wypchnęłam go z łazienki
-Kata,szybciej! -krzyknęła Lili
-No zaraz!
-a gdzie Laurelin? -spytał Draco
-w pokoju na górze...a właśnie idź po nią Lili -krzyknęłam
-Ok
Wreszcie wyszłam z łazienki,Draco zagwizdał a Jack się śmiał
-Ale co? -zapytałam zmieszana
-Ja tam się na modzie nie znam,ale według mnie to biustonosz powinien być pod bluzką -powiedział ze śmiechem Draco
Zarumieniłam się i pobiegłam przebrać
Gdy przyszłam z powrotem Laure i Lili były już na dole
-A gdzie reszta?
-są przy porcie
-No dobra,to idziemy....a gdzie Sue? -zapytałam
-Z nimi
_____________________
Znaleźliśmy się w porcie,a ja zaczęłam się cieszyć jak głupia
-No dobra,wszyscy są?Sue?
-Jestem -powiedziała cicho
-Chrypka?
-nie
-no dobra,to płyniemy?
-Nareszcie -powiedział Draco
-świat zwykłych ludzi,i zakupy kino,ale będzie -powiedziałam do Lili
-tsa,pamiętaj że jesteśmy tam tylko przez tydzień a nie na wieki-powiedział Leo
-Dobre i tyle -Lili się uśmiechnęła i szturchnęła mnie
-A no i jeszcze jedno kochani.Płyniemy do Los Angeles,nasz hotel jest
w dzielnicy ,,Hotel Plaza" więc wszystko jasne? -zapytał Leo
-ta,a co z pokojami?
-Będziemy po dwie osoby w jednym pokoju,ale to uzgodnimy na miejscu...Ruszajmy wreszcie bo tracimy czas
Ktoś dokończy?
Pomyślałam sobie wtulając się w miękką poduszkę
-Kat,nie wydurniaj się....wstawaj
-Bwe,no dobra....
Zwlekłam się z łóżka,złapałam ubrania i poszłam się przebrać
-Jack?! są tam moje spodnie?-krzyknęłam z łazienki gdy zauważyłam że ich nie wzięłam
-Nie,dam ci z szafy
,,Nie ma moich spodni?co ja wczoraj robiłam" pomyślałam sobie
Usłyszałam jak drzwi od domku się otwierają,a potem usłyszałam Lili która była z Draco. Coś zaczęli gadać a potem Jack przyniósł mi spodnie i powiedział:
-Draco z Lili przyszli,spóźnimy się wiesz?
-Oj nie marudź,wyjdź
-Nie
-Chcę się przebrać -powiedziałam owinięta w ręcznik
-Trudno
Przewróciłam oczami i wypchnęłam go z łazienki
-Kata,szybciej! -krzyknęła Lili
-No zaraz!
-a gdzie Laurelin? -spytał Draco
-w pokoju na górze...a właśnie idź po nią Lili -krzyknęłam
-Ok
Wreszcie wyszłam z łazienki,Draco zagwizdał a Jack się śmiał
-Ale co? -zapytałam zmieszana
-Ja tam się na modzie nie znam,ale według mnie to biustonosz powinien być pod bluzką -powiedział ze śmiechem Draco
Zarumieniłam się i pobiegłam przebrać
Gdy przyszłam z powrotem Laure i Lili były już na dole
-A gdzie reszta?
-są przy porcie
-No dobra,to idziemy....a gdzie Sue? -zapytałam
-Z nimi
_____________________
Znaleźliśmy się w porcie,a ja zaczęłam się cieszyć jak głupia
-No dobra,wszyscy są?Sue?
-Jestem -powiedziała cicho
-Chrypka?
-nie
-no dobra,to płyniemy?
-Nareszcie -powiedział Draco
-świat zwykłych ludzi,i zakupy kino,ale będzie -powiedziałam do Lili
-tsa,pamiętaj że jesteśmy tam tylko przez tydzień a nie na wieki-powiedział Leo
-Dobre i tyle -Lili się uśmiechnęła i szturchnęła mnie
-A no i jeszcze jedno kochani.Płyniemy do Los Angeles,nasz hotel jest
w dzielnicy ,,Hotel Plaza" więc wszystko jasne? -zapytał Leo
-ta,a co z pokojami?
-Będziemy po dwie osoby w jednym pokoju,ale to uzgodnimy na miejscu...Ruszajmy wreszcie bo tracimy czas
Ktoś dokończy?
środa, 16 października 2013
Od Rhino c.d Katy
Bal. Jedno słowo, które budziło wyobraźnie teoretycznie wszystkich dziewcząt w Obozie, a zwłaszcza cór Afrodyty. Ja nie zaliczałam się do nich, lecz byłam mile zaskoczona, gdy dostałam od nich sukienkę. Musiałam 'troszkę' ją pozmieniać, by nie wyglądała jak choinka w Boże Narodzenie. Otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał na 4:35. Biorąc pod uwagę, że do północy nie spałam czarując suknię czułam się wyspana. Założyłam szorty i bluzkę po czym opuściłam domek. Zrobiłam rozgrzewkę i ruszyłam truchtem dookoła Obozu. Dobiegałam własnie do małego lasku, gdy usłyszałam parskanie. Rozchyliłam gałęzie i ujrzałam karego pegaza. Nie wyglądał na oswojonego. Biegał dziko po polanie machając jednym skrzydłem podczas gdy drugie trzymał przyciśnięte do boku. Po chwili zauważył mnie i stanął dęba. Wyszłam spośród krzaków, starając się nie przepłoszyć stworzenia, wyciągnęłam rękę przed siebie i czekałam na jego ruch. W końcu koń ruszył w moją stronę wciąż uważnie mnie obserwując. Był tak wysoki, że ja, ba nawet Draco, który sporo mnie przewyższał nie mógłby na niego swobodnie wsiąść. Nagle pegaz włożył pysk w moją dłoń domagając się uwagi. Pogłaskałam aksamitną skórę i przez chwilę gładziłam jego chrapy. Nie przerywając pieszczoty przesunęłam się w bok, żeby zobaczyć zranione skrzydło. Pomiędzy czarnymi jak smoła piórami widać było ciernie.
-Zaufaj mi... -powiedziałam spokojnie do pegaza. Machnęłam ręką i zaklęciem wyrwałam kolce. Koń głośno zarżał i wierzgnął przednimi kopytami rozcinając mi przedramię i popychając na ziemię. Cofnął się. Zaleczyłam swoją rękę, a jemu nastawiłam kość po czym owinęłam bandażem nasączonym lekarstwem. Wolałam to wszystko robić magią, bo nie chciałam się dodatkowo narażać.
-Nazwę cię Mavros. Pasuje? -nic nie odpowiedział. Dodałam z rozbawieniem:- To fajnie. Miło mi cie poznać, jestem Rhino...
Gdzieś za drzewami usłyszałam śmiech. Wyjrzałam zza jednego i co zobaczyłam? Dennisa idącego z jakąś dziewczyną. W pewnym momencie udała, że mdleje, a on wziął ją na ręce. Wrzało we mnie ze złości.
-Widziałeś tą lolitę! Owinęła go sobie wokół palca -tupałam nogami. Mavros stał z przekrzywioną głową i patrzył na mnie -Co się lampisz? To ja powinnam być na jej miejscu.
Pegaz zarzucił grzywą kilka razy.
-Sugerujesz, że jestem zazdrosna?! Noo... W sumie. Aa, niech ci będzie masz rację. -westchnęłam- Ale co ona ma takiego czego ja nie mam? Wiesz co, chyba dam sobie z nim spokój. Chociaż z drugiej strony to on był przy mnie kiedy Gaja zabiła mi tatę. On pierwszy powiedział mi, że jestem śliczna... Nie! Dość rozdrapywania ran. I tak moje serce choćby nie wiem co, będzie na niego czekało.
Mav skubnął mnie w ramię.
-Co? Odobraziłeś się już? -zachichotałam, a kary pegaz wesoło zarżał.-Muszę już iść.Lepiej żebyś został w ukryciu, dobrze? Przyjdę jutro bo będę musiała zmienić opatrunki, a później cię wypuszczę.
Pożegnałam go i ruszyłam w stronę domku 20. Byłam już niedaleko, gdy nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Cześć Rhino- powiedział nieśmiało- Pamiętasz mnie?
Chwilę przyglądałam mu się. Niby znałam twarz, ale nie mogłam sobie jej skojarzyć z imieniem.
-Chodziliśmy do jednej klasy -podpowiedział.
-Josh?- spytałam niedowierzając. W odpowiedzi wyszczerzył zęby. Przytuliłam bruneta -Jak ty się tutaj znalazłeś?
-Przypuszczam, że tak jak ciebie przyprowadził mnie tu ten satyr.
-Tyle, że nie biegłeś maratonu -mruknęłam pod nosem.
-Co?
-Nic, nieważne. Kto jest twoim boskim rodzicem. O ile pamiętam nie miałeś taty.
-Dobrze pamiętasz i moim ojcem jest Apollo -powiedział- Um...Rhino? Słyszałaś o balu?
-I chcesz, żebym z tobą poszła, bo nikogo nie znasz?
-Jak ty...?
-Znam cie na tyle, by stwierdzić rzecz oczywistą. -uśmiechnęłam- Tak, chętnie z tobą pójdę.
-Super, dzięki -podziękował mi. Rozmawiając tak zaszliśmy pod arenę.- To ja idę na trening, cześć.
-Ty nędzny karaluchu -krzyknęłam za nim, ale niedosłyszał. Pokręciłam głową z uśmiechem. Josh Well był moim jedynym przyjacielem w szkole. Zawsze mogłam na nim polegać. Wracając do mojego domku zauważyłam przyjaciół. Podeszłam do nich.
-No to co kochani? Idziemy wreszcie skończyć z tymi durnymi tytanami, znaleźć Posejdona i mieć święty spokój?
-Z tobą wszędzie -powiedział Jack.
-Możemy się dołączyć? -spytałam z kilkoma innymi osobami.
-No ba -powiedział Draco. Roześmialiśmy się. Gdy zobaczyłam Dennisa mój uśmiech zbladł. Szybko odwróciłam wzrok i spoczął on na jedynej poważnej Lili.
-Lili? -zapytałam- Co ci?
< Lili? Albo ktoś inny :) >
-Zaufaj mi... -powiedziałam spokojnie do pegaza. Machnęłam ręką i zaklęciem wyrwałam kolce. Koń głośno zarżał i wierzgnął przednimi kopytami rozcinając mi przedramię i popychając na ziemię. Cofnął się. Zaleczyłam swoją rękę, a jemu nastawiłam kość po czym owinęłam bandażem nasączonym lekarstwem. Wolałam to wszystko robić magią, bo nie chciałam się dodatkowo narażać.
-Nazwę cię Mavros. Pasuje? -nic nie odpowiedział. Dodałam z rozbawieniem:- To fajnie. Miło mi cie poznać, jestem Rhino...
Gdzieś za drzewami usłyszałam śmiech. Wyjrzałam zza jednego i co zobaczyłam? Dennisa idącego z jakąś dziewczyną. W pewnym momencie udała, że mdleje, a on wziął ją na ręce. Wrzało we mnie ze złości.
-Widziałeś tą lolitę! Owinęła go sobie wokół palca -tupałam nogami. Mavros stał z przekrzywioną głową i patrzył na mnie -Co się lampisz? To ja powinnam być na jej miejscu.
Pegaz zarzucił grzywą kilka razy.
-Sugerujesz, że jestem zazdrosna?! Noo... W sumie. Aa, niech ci będzie masz rację. -westchnęłam- Ale co ona ma takiego czego ja nie mam? Wiesz co, chyba dam sobie z nim spokój. Chociaż z drugiej strony to on był przy mnie kiedy Gaja zabiła mi tatę. On pierwszy powiedział mi, że jestem śliczna... Nie! Dość rozdrapywania ran. I tak moje serce choćby nie wiem co, będzie na niego czekało.
Mav skubnął mnie w ramię.
-Co? Odobraziłeś się już? -zachichotałam, a kary pegaz wesoło zarżał.-Muszę już iść.Lepiej żebyś został w ukryciu, dobrze? Przyjdę jutro bo będę musiała zmienić opatrunki, a później cię wypuszczę.
Pożegnałam go i ruszyłam w stronę domku 20. Byłam już niedaleko, gdy nagle podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Cześć Rhino- powiedział nieśmiało- Pamiętasz mnie?
Chwilę przyglądałam mu się. Niby znałam twarz, ale nie mogłam sobie jej skojarzyć z imieniem.
-Chodziliśmy do jednej klasy -podpowiedział.
-Josh?- spytałam niedowierzając. W odpowiedzi wyszczerzył zęby. Przytuliłam bruneta -Jak ty się tutaj znalazłeś?
-Przypuszczam, że tak jak ciebie przyprowadził mnie tu ten satyr.
-Tyle, że nie biegłeś maratonu -mruknęłam pod nosem.
-Co?
-Nic, nieważne. Kto jest twoim boskim rodzicem. O ile pamiętam nie miałeś taty.
-Dobrze pamiętasz i moim ojcem jest Apollo -powiedział- Um...Rhino? Słyszałaś o balu?
-I chcesz, żebym z tobą poszła, bo nikogo nie znasz?
-Jak ty...?
-Znam cie na tyle, by stwierdzić rzecz oczywistą. -uśmiechnęłam- Tak, chętnie z tobą pójdę.
-Super, dzięki -podziękował mi. Rozmawiając tak zaszliśmy pod arenę.- To ja idę na trening, cześć.
-Ty nędzny karaluchu -krzyknęłam za nim, ale niedosłyszał. Pokręciłam głową z uśmiechem. Josh Well był moim jedynym przyjacielem w szkole. Zawsze mogłam na nim polegać. Wracając do mojego domku zauważyłam przyjaciół. Podeszłam do nich.
-No to co kochani? Idziemy wreszcie skończyć z tymi durnymi tytanami, znaleźć Posejdona i mieć święty spokój?
-Z tobą wszędzie -powiedział Jack.
-Możemy się dołączyć? -spytałam z kilkoma innymi osobami.
-No ba -powiedział Draco. Roześmialiśmy się. Gdy zobaczyłam Dennisa mój uśmiech zbladł. Szybko odwróciłam wzrok i spoczął on na jedynej poważnej Lili.
-Lili? -zapytałam- Co ci?
< Lili? Albo ktoś inny :) >
sobota, 12 października 2013
Od Katy do Wszystkich :)
Lili zapytała nas zaskoczona:
-Co wy tu robicie?
-Czyż to nie jest proste?jesteśmy tu z tobą,i przyszliśmy do Leo
Podeszłam do drzwi i powiedziałam
-Leo,wyjdź
Zza drzwi usłyszałam odpowiedź:
-Nie mam po co,nie mam nic
-Ohhh,a tak chciałam tego uniknąć-skinęłam na Jack'a,żeby podszedł do mnie.Oparliśmy się o drzwi i je wyważyliśmy.Leo siedział w koncie i patrzył na nas przerażony
-Leo?
-Dajcie mi święty spokój! -krzyknął na nas ze złością
Do nas podszedł Draco,spojrzał na mnie,na Jack'a i powiedział:
-Leo,mamy dla ciebie prezent,ale żebyśmy mogli ci go dać,musisz pójść z nami do domku Jack'a
Lili popatrzyła na nas i zapytała się mnie po cichu co chcemy mu dać
Uśmiechnęłam się,i Lili raczej już wiedziała co
Leo wstał,i niechętnie poszedł z nami.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
W domku Jack'a patrzył już bardziej z nadzieją.
Ja chciałam mu najpierw wyjaśnić.
-Leo,wiesz że masz zakaz na tamte narzędzia,ale nic nie było mówione o nowych...więc
Ja,Draco i Jack wręczyliśmy mu nowe narzędzia,jakie kupiliśmy wieczorem
Lili spytała zmieszana
-A czy to jest trochę nie wbrew zasadom?
Draco uśmiechnięty powiedział do niej:
-A czy zasady nie są po to żeby je łamać?
Lili burknęła coś pod nosem,za to Leo cieszył się jak głupi
-no to co kochani?Idziemy wreszcie skączyć z tymi durnymi tytanami,znaleźć Posejdona i mieć święty spokój?
-Z tobą wszędzie -powiedział Jack
W drzwiach od domku Jacka pojawiła się reszta przyjaciół...
-Możemy się dołączyć?
Lili,Draco,Jack,Dennis,Leo,Sasha,Nicole,Rhino,Laureli?
-Co wy tu robicie?
-Czyż to nie jest proste?jesteśmy tu z tobą,i przyszliśmy do Leo
Podeszłam do drzwi i powiedziałam
-Leo,wyjdź
Zza drzwi usłyszałam odpowiedź:
-Nie mam po co,nie mam nic
-Ohhh,a tak chciałam tego uniknąć-skinęłam na Jack'a,żeby podszedł do mnie.Oparliśmy się o drzwi i je wyważyliśmy.Leo siedział w koncie i patrzył na nas przerażony
-Leo?
-Dajcie mi święty spokój! -krzyknął na nas ze złością
Do nas podszedł Draco,spojrzał na mnie,na Jack'a i powiedział:
-Leo,mamy dla ciebie prezent,ale żebyśmy mogli ci go dać,musisz pójść z nami do domku Jack'a
Lili popatrzyła na nas i zapytała się mnie po cichu co chcemy mu dać
Uśmiechnęłam się,i Lili raczej już wiedziała co
Leo wstał,i niechętnie poszedł z nami.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
W domku Jack'a patrzył już bardziej z nadzieją.
Ja chciałam mu najpierw wyjaśnić.
-Leo,wiesz że masz zakaz na tamte narzędzia,ale nic nie było mówione o nowych...więc
Ja,Draco i Jack wręczyliśmy mu nowe narzędzia,jakie kupiliśmy wieczorem
Lili spytała zmieszana
-A czy to jest trochę nie wbrew zasadom?
Draco uśmiechnięty powiedział do niej:
-A czy zasady nie są po to żeby je łamać?
Lili burknęła coś pod nosem,za to Leo cieszył się jak głupi
-no to co kochani?Idziemy wreszcie skączyć z tymi durnymi tytanami,znaleźć Posejdona i mieć święty spokój?
-Z tobą wszędzie -powiedział Jack
W drzwiach od domku Jacka pojawiła się reszta przyjaciół...
-Możemy się dołączyć?
Lili,Draco,Jack,Dennis,Leo,Sasha,Nicole,Rhino,Laureli?
piątek, 11 października 2013
Od Lili do Katy, Draco, Jacka
- heh przynajmniej to będzie bardziej słodkie - powiedziała Kasandra- dobra ferajna idę po tego świrusa żeby miał strój na bal....
- Że niby one są kosmitkami? Żeś sobie nagrabiła Kata... Mogą się zemścić...- powiedziała
- jak ty się może z nimi dogadywać?
- Normalnie... nie wiem o co wam chodzi ale odzyskałam pas z narzędziami Leona - spojrzałam na Draco- czemu mi nie powiedziałeś?
- Y....
- Wymówki, zawsze to są jakieś wymówki Jack prosiłam żebyś zabrał Leona...- powiedziałam z rozczarowaniem- ja idę do Kasandry ktoś musi postawić Leona na nogi - ruszyłam w stronę szpitala, lecz tam go nie znalazłam, w Świecie Leona Też go nie było, w całym obozie go nie było, zostało tylko jedno miejsce domek numer 9. Tam było jak z kosmosie, wejście jak do skarbca, ma błyszczące ściany, wszędzie walały się jakieś części, Leoś opowiadał że ma ogromną piwnice... Usłyszałam Kasandrę
-Rusz tyłek Valez, bo pójdę po Lili- wtedy mnie zobaczyła- no już jest...
- co się dzieje?- spytałam
- Zamknął się w magazynie, o nie powiedziałaś że przyszliście całą czwórką...
- co?- spytałam i odwróciłam się a tam stali Draco , Jack i Kata ...
- Co wy tu robicie?
Draco? Jack? Kata?
- Że niby one są kosmitkami? Żeś sobie nagrabiła Kata... Mogą się zemścić...- powiedziała
- jak ty się może z nimi dogadywać?
- Normalnie... nie wiem o co wam chodzi ale odzyskałam pas z narzędziami Leona - spojrzałam na Draco- czemu mi nie powiedziałeś?
- Y....
- Wymówki, zawsze to są jakieś wymówki Jack prosiłam żebyś zabrał Leona...- powiedziałam z rozczarowaniem- ja idę do Kasandry ktoś musi postawić Leona na nogi - ruszyłam w stronę szpitala, lecz tam go nie znalazłam, w Świecie Leona Też go nie było, w całym obozie go nie było, zostało tylko jedno miejsce domek numer 9. Tam było jak z kosmosie, wejście jak do skarbca, ma błyszczące ściany, wszędzie walały się jakieś części, Leoś opowiadał że ma ogromną piwnice... Usłyszałam Kasandrę
-Rusz tyłek Valez, bo pójdę po Lili- wtedy mnie zobaczyła- no już jest...
- co się dzieje?- spytałam
- Zamknął się w magazynie, o nie powiedziałaś że przyszliście całą czwórką...
- co?- spytałam i odwróciłam się a tam stali Draco , Jack i Kata ...
- Co wy tu robicie?
Draco? Jack? Kata?
poniedziałek, 7 października 2013
Od Jacka do Draco, Lili i Katy
Lili wyszła ze szpitala,popatrzyłem na Leona wijącego się w łóżku i na Draco,który stał lekko ścięty i patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-no to co,idziemy?
-a Leo
-Wątpię że się pozbiera,a ja nie mam zamiaru go taszczyć -odwróciłem się do Leo i powiedziałem -wybacz stary
Leo kiwnął głową,i dał znak żeby już poszedł.
Szliśmy do domku Afrodyty,z daleka czuć było zapach kwiatów,i wyżej nad nimi perfum
-O stary,dziewczyny ruszyły w bój,uważaj na siebie
-Po czym wepchnąłem go do domku Afrodyty
Kiedy tak czekałem na niego,popatrzyłem się na las,i zobaczyłem Katarinę z Leo,no myślałem że mi nerwy puszczą i do nich pójdę,ale ku mojemu zdziwieniu Kata odwróciła się w moją stronę i zaczęła biec
Draco wreszcie wypełzł z domku i wstał otrzepując się
-Nie uwierzysz co ja tam przeżyłem! -powiedział lekko kaszląc.
-To ty nie uwierzysz co ja widziałem
-Hm?co widziałeś? -zapytał Draco
-Katę z Leonem
-Serio?odczepił się od Lili teraz do Katy zarywa?
Wtedy przyszła Kata
-hej pyśki! patrzcie co dostałam od mojego taty
Zza siebie wyjęła słodkiego szczeniaczka
-A nie dostałaś go czasami od Leo?
-Leo przecież leży w szpitalu... -powiedziała patrząc na mnie,tak jakbym był idiotą
-To kto to był?
-Pantheon,a co?
-Eee ,nie ważne...Draco ma wreszcie swój strój
-Oj,i jak tam przeżycia z pobytu u kosmitek?
Katarina szybko pożałowała swoich słów,za nią stała Kasandra i Lili
-Kosmitek powiadasz?
-Nom,jesteście mega nie z tej ziemi,szalone i piekne
-U,a co tam masz? -zapytała Lili
-To my chyba sobie pójdziemy -powiedziałem wycofując się
-ani mi się waż Jecki! -Kata krzyknęła i musiałem się wrócić
-Więc co tam masz? -spytała ponownie
-To mój pysiek,nazwałam go Puffy
-Ooo -Kasandra zrobiła słodką minkę i chciała przytulić szczeniaczka
Ja prychnąłem ze śmiechu,ale Kasandra powiedziała
-Co,zazdrosny że ma większe powodzenie u ładnych dziewczyn?poczekaj aż Ci odbije Katę
-ty,aa dobra,co z tego,ja poczekam aż jej zacznie gryźć buty i ubrania
Kata?Lili?Draco?
-no to co,idziemy?
-a Leo
-Wątpię że się pozbiera,a ja nie mam zamiaru go taszczyć -odwróciłem się do Leo i powiedziałem -wybacz stary
Leo kiwnął głową,i dał znak żeby już poszedł.
Szliśmy do domku Afrodyty,z daleka czuć było zapach kwiatów,i wyżej nad nimi perfum
-O stary,dziewczyny ruszyły w bój,uważaj na siebie
-Po czym wepchnąłem go do domku Afrodyty
Kiedy tak czekałem na niego,popatrzyłem się na las,i zobaczyłem Katarinę z Leo,no myślałem że mi nerwy puszczą i do nich pójdę,ale ku mojemu zdziwieniu Kata odwróciła się w moją stronę i zaczęła biec
Draco wreszcie wypełzł z domku i wstał otrzepując się
-Nie uwierzysz co ja tam przeżyłem! -powiedział lekko kaszląc.
-To ty nie uwierzysz co ja widziałem
-Hm?co widziałeś? -zapytał Draco
-Katę z Leonem
-Serio?odczepił się od Lili teraz do Katy zarywa?
Wtedy przyszła Kata
-hej pyśki! patrzcie co dostałam od mojego taty
Zza siebie wyjęła słodkiego szczeniaczka
-A nie dostałaś go czasami od Leo?
-Leo przecież leży w szpitalu... -powiedziała patrząc na mnie,tak jakbym był idiotą
-To kto to był?
-Pantheon,a co?
-Eee ,nie ważne...Draco ma wreszcie swój strój
-Oj,i jak tam przeżycia z pobytu u kosmitek?
Katarina szybko pożałowała swoich słów,za nią stała Kasandra i Lili
-Kosmitek powiadasz?
-Nom,jesteście mega nie z tej ziemi,szalone i piekne
-U,a co tam masz? -zapytała Lili
-To my chyba sobie pójdziemy -powiedziałem wycofując się
-ani mi się waż Jecki! -Kata krzyknęła i musiałem się wrócić
-Więc co tam masz? -spytała ponownie
-To mój pysiek,nazwałam go Puffy
-Ooo -Kasandra zrobiła słodką minkę i chciała przytulić szczeniaczka
Ja prychnąłem ze śmiechu,ale Kasandra powiedziała
-Co,zazdrosny że ma większe powodzenie u ładnych dziewczyn?poczekaj aż Ci odbije Katę
-ty,aa dobra,co z tego,ja poczekam aż jej zacznie gryźć buty i ubrania
Kata?Lili?Draco?
sobota, 5 października 2013
Od Lili do Draco
-Jasne że nie...ale mnie dziwi jedno,co tu się do jasnego pioruna dzieje?!- spytał trochę zły.
- Ale teraz to już kompletnie nie wiem o co ci chodzi...- powiedziałam trochę zdezorientowana, czy chodzi mu o wybuch czy o pomoc Leosiowi czy coś innego...
- Po co były te rakiety...
- Czekaj... Leoś ty im powiedziałeś że to były rakiety...
- Znaczy to są rakiety wodo-fosforowe... Takie wodne, nie robiące krzywdy fajerwerki o które poprosiły mnie dziewczyny z 10...
- A ja mu miałam pomóc, ponieważ potrzebował osoby która by zgasiła pożar w lesie i nikt nie wiedział ze coś takiego się stanie...- powiedziałam
- Szkoda że zabrali mi narzędzia... nie mogę teraz nic zrobić.- powiedział Leoś, tak jak kiedyś gdy mama mu zabierała mu pas z kluczami, miał w tedy z 5 lat... zawsze prosiłam "ciocie" żeby je oddała
- Leoś powiedz mi kto ci zabrał narzędzia?- spytałam łapiąc się za boki
- Lepiej nie pytaj, Lilian nie wiesz w co się pakujesz...- powiedział Leoś
- jeśli pamiętam to te narzędzia należały do Cioci- powiedziałam
- No tak...
- Więc, kto je zabrał?- powiedziałam, a Leoś chyba nie chciał żebym się w to pakowała... - Dobra jeśli nie chcesz to nie, a teraz idziesz tam gdzie mi obiecałeś Leoś...
- Serio? Muszę?- spytał z zażenowaną miną
- Tak już mi tu idziesz do 10- Leo wyszedł.- No to Jack ty chyba już byłeś w domku Afrodyty...
- no tak, słyszałem ze narobiłaś w nim wielkiego szumu- powiedział Jack z uśmiechem-A ty już byłeś stary?- spytał się Draca
- Nie, a po co?
- To może Jack zaprowadź go tam i wytłumacz, a i dopilnuj Leona- wyszłam z Skrzydła szpitalnego ruszając w stronę domku, pamiętając o obietnicy złożonej Kasandrze, nikomu nie pokazywać ani mówić o sukience, a ni ona, ani ja. Ciekawe co im wybiorą
Draco? Jack?
- Ale teraz to już kompletnie nie wiem o co ci chodzi...- powiedziałam trochę zdezorientowana, czy chodzi mu o wybuch czy o pomoc Leosiowi czy coś innego...
- Po co były te rakiety...
- Czekaj... Leoś ty im powiedziałeś że to były rakiety...
- Znaczy to są rakiety wodo-fosforowe... Takie wodne, nie robiące krzywdy fajerwerki o które poprosiły mnie dziewczyny z 10...
- A ja mu miałam pomóc, ponieważ potrzebował osoby która by zgasiła pożar w lesie i nikt nie wiedział ze coś takiego się stanie...- powiedziałam
- Szkoda że zabrali mi narzędzia... nie mogę teraz nic zrobić.- powiedział Leoś, tak jak kiedyś gdy mama mu zabierała mu pas z kluczami, miał w tedy z 5 lat... zawsze prosiłam "ciocie" żeby je oddała
- Leoś powiedz mi kto ci zabrał narzędzia?- spytałam łapiąc się za boki
- Lepiej nie pytaj, Lilian nie wiesz w co się pakujesz...- powiedział Leoś
- jeśli pamiętam to te narzędzia należały do Cioci- powiedziałam
- No tak...
- Więc, kto je zabrał?- powiedziałam, a Leoś chyba nie chciał żebym się w to pakowała... - Dobra jeśli nie chcesz to nie, a teraz idziesz tam gdzie mi obiecałeś Leoś...
- Serio? Muszę?- spytał z zażenowaną miną
- Tak już mi tu idziesz do 10- Leo wyszedł.- No to Jack ty chyba już byłeś w domku Afrodyty...
- no tak, słyszałem ze narobiłaś w nim wielkiego szumu- powiedział Jack z uśmiechem-A ty już byłeś stary?- spytał się Draca
- Nie, a po co?
- To może Jack zaprowadź go tam i wytłumacz, a i dopilnuj Leona- wyszłam z Skrzydła szpitalnego ruszając w stronę domku, pamiętając o obietnicy złożonej Kasandrze, nikomu nie pokazywać ani mówić o sukience, a ni ona, ani ja. Ciekawe co im wybiorą
Draco? Jack?
Od Draco do Lili
Tak,jasne...zawsze gdy Lili jest z Leo pojawiają się kłopoty,i któreś z nich ląduje w szpitalu.Wszyscy udaliśmy się do obozu,tylko Katarina z Jack'iem szli w oddali.W szpitalu powiedzieli że takie obrażenia to nic poważnego,ale Leo się wkopał i musiałem mu odebrać sprzęt.
Leo był zły,ale wiedział że to nie był mój pomysł tylko bogów.
Na salę weszła Katarina,Jack i jakaś młodsza dziewczyna,która gdyby nie włosy miała by wygląd jak Kata.
-Uuu,Leo stworzył ci mapeta? -wypaliłem.Dziewczyna,Kata i Leo spojrzeli na mnie podłym wzrokiem
-Kochani,to jest moja młodsza siostra Laureline
-Hejcia wam!-krzyknęła radośnie.
-Reli,to są moi przyjaciele Lili,Draco,Leo,Sasha,Nicole,Rhino,Dennis
i mój chłopak Jack
-Miło mi was poznać,Katki zaprowadzisz mnie do domku?
-Jasne Reli,widzimy się jutro kochani!
Kata odeszła z jej siostrą,Jack natomiast podszedł do mnie i powiedział
-Stary,mapeta?! oj,uważaj to dziecko to istne piekło i mściwa bestia
-Była podobna tylko mniejsza,i miała taką futrzastą bluzę.
Lili podeszła do mnie,szczypiąc mnie po szyi
-Liluś...coś chciałaś?
-Nie,a muszę coś chcieć podchodząc do ciebie?
Pocałowałem ją,i powiedziałem
-Jasne że nie...ale mnie dziwi jedno,co tu się do jasnego pioruna dzieje?!
Lili?
Leo był zły,ale wiedział że to nie był mój pomysł tylko bogów.
Na salę weszła Katarina,Jack i jakaś młodsza dziewczyna,która gdyby nie włosy miała by wygląd jak Kata.
-Uuu,Leo stworzył ci mapeta? -wypaliłem.Dziewczyna,Kata i Leo spojrzeli na mnie podłym wzrokiem
-Kochani,to jest moja młodsza siostra Laureline
-Hejcia wam!-krzyknęła radośnie.
-Reli,to są moi przyjaciele Lili,Draco,Leo,Sasha,Nicole,Rhino,Dennis
i mój chłopak Jack
-Miło mi was poznać,Katki zaprowadzisz mnie do domku?
-Jasne Reli,widzimy się jutro kochani!
Kata odeszła z jej siostrą,Jack natomiast podszedł do mnie i powiedział
-Stary,mapeta?! oj,uważaj to dziecko to istne piekło i mściwa bestia
-Była podobna tylko mniejsza,i miała taką futrzastą bluzę.
Lili podeszła do mnie,szczypiąc mnie po szyi
-Liluś...coś chciałaś?
-Nie,a muszę coś chcieć podchodząc do ciebie?
Pocałowałem ją,i powiedziałem
-Jasne że nie...ale mnie dziwi jedno,co tu się do jasnego pioruna dzieje?!
Lili?
piątek, 4 października 2013
Od Sashy i Lili(tylko niektóre diaogi) do Katy i Draco
Gdy usłyszałam wybuch gdzieś w lesie, byłam przerażona, co to mogło być, nagle usłyszałam głos Katy
- LILI!- upuściła torbę i pobiegła w stronę lasu, nagle zrozumiałam że ten wybuch mógł mieć coś wspólnego z tym eksperymentem Leona, natychmiast też rzuciłam swoja torbę i pobiegłam za Katą, na miejscu trochę się kurzyło, ale widziałam Leona, ale nie Lili
- Gdzie jest LILIAN ?- wrzasnęła Kata
- Nie wiem! nagle tu była, a teraz...
- Tu jestem ! - powiedziała Lili z czubka Sosny...- ale jak się tu dostałam to nie wiem...
- Nic ci nie jest?!- krzyknęłam w jej stronę
- chyba nie! Tak jestem cała
- Co tu się stało?- spytał zdziwiony Draco
- Lepiej się zastanów jak ją z tam tond ściągnąć.
- Kogo i gdzie?- spytał
- Czy łaskawie mógłby ktoś mnie złapać
- Lili co ty tam robisz?- spytał trochę zdenerwowany Draco
- W teorii nic ciekawego, schodzę z drzewa- powiedziała z uśmieszkiem Lili- czy teraz mógł byś tu podejść i mnie złapać, bo tu już nie zejdę nie ma gałęzi, a są jakieś 3-4 metry- W tym momencie Lili spadła , ale całe szczęście Draco ją złapał
- No dobra co tu się stało?- spytałam Leo
- tylko wybuch jednego z wynalazków...
- A dokładnie?
- rakiet wodo-fosforowych
- Rakiet?
- Tak, one wybuchły bez zapalnika, fascynujące...
- Fascynujące to będzie to jak będziesz wyglądał jak ci dokopie- powiedział nieźle wkurzony Draco
- Draco, to był wypadek, nawet on nie wiedział jak to się skończy , a teraz bądź tak miły i zaprowadź mnie do skrzydła szpitalnego, czuje że mój żołądek od tak nie wróci na miejsce...
Draco? Kata?
- LILI!- upuściła torbę i pobiegła w stronę lasu, nagle zrozumiałam że ten wybuch mógł mieć coś wspólnego z tym eksperymentem Leona, natychmiast też rzuciłam swoja torbę i pobiegłam za Katą, na miejscu trochę się kurzyło, ale widziałam Leona, ale nie Lili
- Gdzie jest LILIAN ?- wrzasnęła Kata
- Nie wiem! nagle tu była, a teraz...
- Tu jestem ! - powiedziała Lili z czubka Sosny...- ale jak się tu dostałam to nie wiem...
- Nic ci nie jest?!- krzyknęłam w jej stronę
- chyba nie! Tak jestem cała
- Co tu się stało?- spytał zdziwiony Draco
- Lepiej się zastanów jak ją z tam tond ściągnąć.
- Kogo i gdzie?- spytał
- Czy łaskawie mógłby ktoś mnie złapać
- Lili co ty tam robisz?- spytał trochę zdenerwowany Draco
- W teorii nic ciekawego, schodzę z drzewa- powiedziała z uśmieszkiem Lili- czy teraz mógł byś tu podejść i mnie złapać, bo tu już nie zejdę nie ma gałęzi, a są jakieś 3-4 metry- W tym momencie Lili spadła , ale całe szczęście Draco ją złapał
- No dobra co tu się stało?- spytałam Leo
- tylko wybuch jednego z wynalazków...
- A dokładnie?
- rakiet wodo-fosforowych
- Rakiet?
- Tak, one wybuchły bez zapalnika, fascynujące...
- Fascynujące to będzie to jak będziesz wyglądał jak ci dokopie- powiedział nieźle wkurzony Draco
- Draco, to był wypadek, nawet on nie wiedział jak to się skończy , a teraz bądź tak miły i zaprowadź mnie do skrzydła szpitalnego, czuje że mój żołądek od tak nie wróci na miejsce...
Draco? Kata?
Od katy do Sashy
Weszłyśmy do środka domku. Bleh, nie na widzę tego domku.
Kasandra wyszła patrząc się na mnie i dziwiąc że tu jestem.Kazała swoim siostrą zająć się nami.Kiedy dziewczyny złapały Sashę,starałam się po cichu opuścić to różowe piekło.Gdy otwierałam drzwi usłyszałam
-Hej Kata,a ty gdzie? -Jessie zapytała z dziecinnym uśmieszkiem
-Duszno tu trochę...to cześć!- krzyknęłam padając do drzwi,które zamknęły mi się przed nosem
-O nie,nie.Ty tu zostajesz.
-Czemu?
-Masz wybraną suknie?Jack ma już garnitur bo był tu wczoraj
-W sumie...eh....dobra zostaje
W tym czasie dziewczyny szykowały Sashę,wyszła z szatni w przepięknej sukni.
-jeju,ślicznie wyglądasz -powiedziałam patrzą na nią
Zanim się obejrzałam znalazłam się w szatni.
Dziewczyny pokazywały mi przeróżne suknie,moją uwagę natomiast przykuła stara szafa.
-Co w niej jest?
-eee,nikomu nie powiesz?
-Nie
-Suknie wszystkich bogiń,oczywiście mają teraz nowe kreacje ale te stare są tu wysoko cenione
-Jest tam suknia mojej matki?
-Oczywiście że jest...
-Pokażesz mi ją?
-Czy ty czasami chcesz ją założyć,co?
-Hmmm,jeżeli to suknie bogiń,a pomiędzy nimi suknia mej matki....to czemu nie
-wiesz,dobra zasłoń oczy i nie podglądaj
Po jakiś czasie powiedziały
-Możesz odsłonić
Ku moim oczom ukazała się prześliczna suknia,prosta ale gustowna
-czy mogę ją założyć?
-Oczywiście.
Gdy obie z Sashą byłyśmy już w swoich ciuchach usłyszałyśmy wybuch
Sasha?
Kasandra wyszła patrząc się na mnie i dziwiąc że tu jestem.Kazała swoim siostrą zająć się nami.Kiedy dziewczyny złapały Sashę,starałam się po cichu opuścić to różowe piekło.Gdy otwierałam drzwi usłyszałam
-Hej Kata,a ty gdzie? -Jessie zapytała z dziecinnym uśmieszkiem
-Duszno tu trochę...to cześć!- krzyknęłam padając do drzwi,które zamknęły mi się przed nosem
-O nie,nie.Ty tu zostajesz.
-Czemu?
-Masz wybraną suknie?Jack ma już garnitur bo był tu wczoraj
-W sumie...eh....dobra zostaje
W tym czasie dziewczyny szykowały Sashę,wyszła z szatni w przepięknej sukni.
-jeju,ślicznie wyglądasz -powiedziałam patrzą na nią
Zanim się obejrzałam znalazłam się w szatni.
Dziewczyny pokazywały mi przeróżne suknie,moją uwagę natomiast przykuła stara szafa.
-Co w niej jest?
-eee,nikomu nie powiesz?
-Nie
-Suknie wszystkich bogiń,oczywiście mają teraz nowe kreacje ale te stare są tu wysoko cenione
-Jest tam suknia mojej matki?
-Oczywiście że jest...
-Pokażesz mi ją?
-Czy ty czasami chcesz ją założyć,co?
-Hmmm,jeżeli to suknie bogiń,a pomiędzy nimi suknia mej matki....to czemu nie
-wiesz,dobra zasłoń oczy i nie podglądaj
Po jakiś czasie powiedziały
-Możesz odsłonić
Ku moim oczom ukazała się prześliczna suknia,prosta ale gustowna
-czy mogę ją założyć?
-Oczywiście.
Gdy obie z Sashą byłyśmy już w swoich ciuchach usłyszałyśmy wybuch
Sasha?
Od Sashy do Katy
Gdy usłyszałam o tym balu, to pierwsza myśl że trzeba znaleźć coś żeby się ubrać więc najpierw poszłam do Lili, ale jej nie było, pewnie znowu gdzieś się kręci z Draco. Poszłam więc do katy i szukałam jakiś sukienek, gdy nagle zostałam zapytana
-pomóc w czymś?- powiedziała Kata
- Hej, sorry że tak się spytam , ale chyba wiesz już o balu?
- tak wiem, ale co ty tu właściwie robisz?
- Słuchaj masz może w co się ubrać.
- No nie, a ty tu szukasz sukienki?
- Tak.- powiedziałam
- tutaj?- o mały włos nie wybuchła śmiechem.- Raczej trzeba iść do Lili.
- jej nie ma.
- No to zostaje jedno miejsce.- powiedziała z nutą strachu w głosie- idziemy do 10.
- no dobra, a co tam takiego jest strasznego?- spytałem
- Zobaczysz- powiedziała z zaciekawieniem- czy ty jeszcze tam nie byłaś?
- Zazwyczaj siedzę u Lili, bo u mnie jest trochę jak w mauzoleum...- Powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę 10. Gdy zobaczyłam ten różowy domek i wytapetowane lalki przed nim już wiedziałam czego mam się bać... Weszłyśmy do środka Kata krzyknęła.
- Dziewczyny macie jakieś sukienki ze średniowiecza na zbyciu!-lecz nikt nie odpowiedział.
- To dziwne, zawsze tu są, o patrz czemu oni tam tak stoją - powiedziała i zauważyłam gromadę dziewczyn i chłopców, stojących przed drzwiami. Ciekawe na co czekali...
- Ej co tu się dzieje ? - spytałam jednej z dziewczyn.
-to wy nic nie wiecie? Przyszła tu do nas Lili i po prostu poprosiła o pomoc, bo nie ma sukienki na bal. Kasandra się tak przejęła że sama jej pomaga, a wy tutaj po co?
- my tez po sukienkę.- powiedziałam
- To cudownie, ale tam - wskazała na drzwi - są wszystkie suknie...
Nagle drzwi się otworzyły, i wyszła Lili z jakąś torbą
- O hej dziewczyny , ja usze lecieć umówiłam się z Leo ze mu pomogę w jakimś eksperymencie. To Cześć-powiedziała i poszła.
- No to kto następny już możecie wejść, ja jestem zmęczona, a wy wybierzcie coś im!- powiedziała do swojego rodzeństwa Kasandra...
- No to zaczynamy...- powiedziała druga z córek Afrodyty
Kata?
-pomóc w czymś?- powiedziała Kata
- Hej, sorry że tak się spytam , ale chyba wiesz już o balu?
- tak wiem, ale co ty tu właściwie robisz?
- Słuchaj masz może w co się ubrać.
- No nie, a ty tu szukasz sukienki?
- Tak.- powiedziałam
- tutaj?- o mały włos nie wybuchła śmiechem.- Raczej trzeba iść do Lili.
- jej nie ma.
- No to zostaje jedno miejsce.- powiedziała z nutą strachu w głosie- idziemy do 10.
- no dobra, a co tam takiego jest strasznego?- spytałem
- Zobaczysz- powiedziała z zaciekawieniem- czy ty jeszcze tam nie byłaś?
- Zazwyczaj siedzę u Lili, bo u mnie jest trochę jak w mauzoleum...- Powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę 10. Gdy zobaczyłam ten różowy domek i wytapetowane lalki przed nim już wiedziałam czego mam się bać... Weszłyśmy do środka Kata krzyknęła.
- Dziewczyny macie jakieś sukienki ze średniowiecza na zbyciu!-lecz nikt nie odpowiedział.
- To dziwne, zawsze tu są, o patrz czemu oni tam tak stoją - powiedziała i zauważyłam gromadę dziewczyn i chłopców, stojących przed drzwiami. Ciekawe na co czekali...
- Ej co tu się dzieje ? - spytałam jednej z dziewczyn.
-to wy nic nie wiecie? Przyszła tu do nas Lili i po prostu poprosiła o pomoc, bo nie ma sukienki na bal. Kasandra się tak przejęła że sama jej pomaga, a wy tutaj po co?
- my tez po sukienkę.- powiedziałam
- To cudownie, ale tam - wskazała na drzwi - są wszystkie suknie...
Nagle drzwi się otworzyły, i wyszła Lili z jakąś torbą
- O hej dziewczyny , ja usze lecieć umówiłam się z Leo ze mu pomogę w jakimś eksperymencie. To Cześć-powiedziała i poszła.
- No to kto następny już możecie wejść, ja jestem zmęczona, a wy wybierzcie coś im!- powiedziała do swojego rodzeństwa Kasandra...
- No to zaczynamy...- powiedziała druga z córek Afrodyty
Kata?
Subskrybuj:
Posty (Atom)