-Jasne że nie...ale mnie dziwi jedno,co tu się do jasnego pioruna dzieje?!- spytał trochę zły.
- Ale teraz to już kompletnie nie wiem o co ci chodzi...- powiedziałam trochę zdezorientowana, czy chodzi mu o wybuch czy o pomoc Leosiowi czy coś innego...
- Po co były te rakiety...
- Czekaj... Leoś ty im powiedziałeś że to były rakiety...
- Znaczy to są rakiety wodo-fosforowe... Takie wodne, nie robiące krzywdy fajerwerki o które poprosiły mnie dziewczyny z 10...
- A ja mu miałam pomóc, ponieważ potrzebował osoby która by zgasiła pożar w lesie i nikt nie wiedział ze coś takiego się stanie...- powiedziałam
- Szkoda że zabrali mi narzędzia... nie mogę teraz nic zrobić.- powiedział Leoś, tak jak kiedyś gdy mama mu zabierała mu pas z kluczami, miał w tedy z 5 lat... zawsze prosiłam "ciocie" żeby je oddała
- Leoś powiedz mi kto ci zabrał narzędzia?- spytałam łapiąc się za boki
- Lepiej nie pytaj, Lilian nie wiesz w co się pakujesz...- powiedział Leoś
- jeśli pamiętam to te narzędzia należały do Cioci- powiedziałam
- No tak...
- Więc, kto je zabrał?- powiedziałam, a Leoś chyba nie chciał żebym się w to pakowała... - Dobra jeśli nie chcesz to nie, a teraz idziesz tam gdzie mi obiecałeś Leoś...
- Serio? Muszę?- spytał z zażenowaną miną
- Tak już mi tu idziesz do 10- Leo wyszedł.- No to Jack ty chyba już byłeś w domku Afrodyty...
- no tak, słyszałem ze narobiłaś w nim wielkiego szumu- powiedział Jack z uśmiechem-A ty już byłeś stary?- spytał się Draca
- Nie, a po co?
- To może Jack zaprowadź go tam i wytłumacz, a i dopilnuj Leona- wyszłam z Skrzydła szpitalnego ruszając w stronę domku, pamiętając o obietnicy złożonej Kasandrze, nikomu nie pokazywać ani mówić o sukience, a ni ona, ani ja. Ciekawe co im wybiorą
Draco? Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz